Nekąda in nekędisa. Znikąd donikąd bez końca, Pyrra, Tyro, Dziwa, Dźiwa, Wenus vs wojna, zniszczenie, śmierć.

Narodziny, istnienie, reinkarnacja, śmierć w kołowrocie wcieleń słowa i ciała, do narodzin potrzebna jest matka, początkowo dziewczyna, dziewica, w naszych pismach są to dziewczyny, które wspominają krewnych, których miłość ściąga duchy ojców, którzy się odradzają w wnukach, więc kobiety są bezcenne, dlatego ich życie było dla ich mężów, braci i ojców ważniejsze niż ich własne, choć im podległe, zależne, taki paradoks, bo trzeba mieć siłę i wolę by je wznowić i ochronić.

Na początku czasu pewno stworzenia świata dziś wiem, że Arkadii, wyobraźnią Słowian zawładnął pewien starożytny Mędrzec (hakim u Masudiego), dlatego zidentyfikować go można z Hermesem i hermetyzmem, jako, że był przewodnikiem dusz do krainy cieni Gerros (Mogilatu-Chrobacji), kraju za rzeką Gerros, to mamy u nas kurhany, kurhany i jeszcze raz kurhany bohaterów Kraka, Lecha i bohaterek Wandy, zresztą też dla tego nazwa Słowianie, czyli od Słowa innego imienia Hermesa Logiosa, w XII wieku jego personę we Francji nazywano Termag’nan i nazywano głównym wrogiem chrześcijaństwa podobnym do Mahometa.

Oczywiście nie działał on w próżni była to jakaś nowa synteza kultury, wiedzy i religii zastanej, mamy więc we wcześniejszych kulturach garnki i lampki, czyli czermy, których imię stało się jego imieniem, być może wcześniejsze było też nazwanie ludności czermami/czermagami jako nazwy etnicznej, czyli Czerwak tak dał imię Hermesowi jak Polak Polus jest imieniem jego brata a’Polla, w hermetyzmie (orfizmie), mamy pojęcie wcielenia słowa, podwójnej ludzkiej struktury złożonej z ciała i języka który daje nam ludzką świadomość,.

Cóż w logice reinkarnacji logicznie, czyli na pewno przychodzimy znikąd rodzimy się zapala się nam światło widzimy, przez oczodół owalny krąg kontur światła, może nawet przez zamknięte powieki, aha jestem, pierwszy zapamiętany widok, raczej aha bez jestem, choć czujemy to jestem, pierwszy obraz pierwsze wspomnienie i westchnienie, pomruk, tylko nie wiemy gdzie i kim jesteśmy, nauka tego i słów trwa całe lata i idziemy donikąd, gaśnie nam światło, jesteśmy przez jakiś indywidualny wiek życia, wiek krótszy dłuższy, dwojakim splecionym zapisem genów i słów, świadomością wynikłą z istnienia zapisu w ciele języka, bez końca jest dyskusyjne, bo można przerwać nieśmiertelny proces zniszczyć język i lud-naród, tak jak każde nieśmiertelne życie.

Pyrra to kobieta czerwonowłosa-ognistowłosa, ognista, czerwona jak lawa (córka lub żona Ofiona-smoka), rodząca ludzi kamienie greckie magma-ciasto z mitu stworzenia świata z pierwotnego wulkanicznego ognia, tak jak wypiek chleba w piecu, stąd u nas kołacz (świata) to cały świat z dorocznego wypieku zbioru ziarna, Sycylijczycy do dziś nazywają Etnę mateczką, która rodzi lapili czyli Lapitów, u nas też w legendach kamienne gołoborza z gór (góry świata) to zaklęci czy martwi ludzie, których może ożywić skropienie żywą wodą, wypieczony chleb podobny jest do porowatego kamienia wulkanicznego (pumeks), stąd jakieś leczenie dzieci wygrzaniem w piecu chlebowym, stąd piosenka „mało nas do pieczenia chleba” w domyśle nowego świata, czyli człowiek jest porowatym chlebem i porowatym kamieniem, oczywiście to analogie i metafory, które ktoś niemądry może brać dosłownie, choć one oddają uniwersalną prawdę, w „prawdzie czasu” skali wieków, epok świata, czyli w procesach czasu są prawdą, jesteśmy tym samym, czy czeka nas ten sam koniec, który ma codzienny chleb i całe wieki wietrzejące kamienie wulkaniczne, tyle, że porowaty chleb zjadamy w ciągu paru godzin, człowiek żyje maksymalnie plus minus 100 lat, a porowate skały wietrzeją tysiąclecia czy bazalty miliony lat.

Tyro, była Arkadyjką i córką króla Arkadii Salmoneusa, imię to po grecku znaczy kobieta o ciele białym i delikatnym (miękkim) jak biały ser, tyro-twaróg. być może imię Salmoneusa, trzeba poprawić tak jak mutuje czerma-czerwo, Tervaga’nan, Czermag, Czerwak, (s)lamja-smok, (s)lawja, co było pierwsze w tej szaradzie m’ czy w’ wtedy mamy Salwoneusa (Slawoneusa), podobnie mamy z nazwą Serbów-Serwów-Sermów (sermo-mówić->Słowianie), czyli Tyrenii byłaby nazwą grecką Serbów dokładnie tłumaczeniem na grecki nazwy ser (twaróg, zresztą ta nazwa wygląda na etymologicznie związaną z tyro, tw(a)ro’g, y-v-w), imię Swaroga (Syarog) łączy się z też twarogiem. (Stwarog-Stwórca), s-tyro-pian to coś białego i lekkiego jak piana, Wenus miała powstać z morskiej piany, mamy też nazwę Dniestru jako Tyras lub Nester, jako rzekę z tą nazwą związaną. (Wenus – bogini powstała z białej morskiej piany.)

Przykład pamięci metajęzyka w którym ten rdzeń tyro’ używany jest w zgodzie z pierwotnym znaczeniem, nawet sięga gdzieś Indii poprzez „bełtanie oceanu” by uzyskać amrytę https://pl.wikipedia.org/wiki/Amryta , bardziej jak masło, ale czy ser czy masło, to coś co rzeczywiście jest bardzo pożywne i daje siłę.

Oczywiście pierwotna Arkadia (Arta) nie była królestwem na Peloponezie tam to jest tylko jej kolonia, czego dowodzą starożytne opisy Arkadii jako państwa w którym panują długie i srogie zimy, sam Peloponez nie zna w ogóle zim ani śniegów, tam średnie temperatury stycznia to kilkanaście stopni C.

Zadziwiające jak ludzie coś piszą i nie rozumieją tego co piszą, cytują jakieś teksty z informacją, ale głoszą coś z nią sprzecznego, średnia temperatura stycznia na Peloponezie to kilkanaście stopni na plus, czyli nie ma tam w ogóle zim, ani śniegu, tym bardziej długotrwałych zim, że na szczycie Killene może być śnieg nie dowodzi tego, że to pierwotna Arkadia, na Kilimandżaro też leży śnieg choć Kenia to kraj równikowy.

Salmoneus miał się za boga, czy stwarzał takie pozory, „Był okrutnym władcą, a od poddanych domagał się dla siebie boskiej czci równej Zeusowi. Po wybrukowanych spiżem ulicach miasta jeździł rydwanem, za którym ciągnęły się łańcuchy, mające swoim łoskotem naśladować grzmoty. Rzucał także pomiędzy tłum zapalone pochodnie, udające błyskawice. W końcu oburzony bluźnierstwem Zeus poraził piorunem Salmoneusa wraz z jego ludem i doszczętnie spalił miasto.”  Być może jest w tym ziarno prawdy bo kultura łużycka była bogata w spiż czy brązy, a królowie jej byli niczym pochodnie czy znicze, płonące wśród ludu.

Salwa jest też łoskotem następujących po sobie krótko dźwięków, więc imię może być od łoskotu, jest też jakaś wiązanie imienia łososia Lachs „łaciński salmon (mianownik salmo) „łosoś”, nie wspomina o nim żaden autor grecki ani żaden pisarz łaciński poza dwoma” [Pliniusz i Auzoniusz]. zastąpiło ono staroangielskie læx, od PIE *lax, bardziej zwyczajowego słowa oznaczającego rybę (patrz lox).”

Jest dość pełna analogia życia i śmierci łososia który wraca do ojczystych rzek by w górskich strumieniach się rozmnożyć i umrzeć, oraz Scytów którzy nawet martwi wracali do swej ojczyny by zostać w niej pochowani, czyli Lachów, też Polachius dorsz.

Dziwa, Dźiwa (Dźiwa – w hinduizmie, dżinizmie i filozofii indyjskiej dusza indywidualna. Nie należy jej mylić z atmanem, który tłumaczy się jako jaźń, mimo iż są to terminy podobne, jednak nie identyczne i rozumiane inaczej przez rozmaite szkoły filozoficzne. Nie ma żadnego określonego momentu narodzin dźiwy. Wikipedia).

To wyżej też pasuje do hermetyzmu, w której jest nawet wieloduszność i trójgłowość czy trójcelesność, co technicznie można różnie rozumieć, jako trzech braci o jednej duszy, jako kilka różnych wcieleń z różnych czasów, tej samej duszy, czy jednoczesny byt kilku dusz w jednym ciele.

Wenus – bogini powstała z białej morskiej piany, jej imię wydaje się związane z etnosem Wenerów (Nerów-Neurów), Wenetów-Wenedów.

Mamy też te Amazonki z miasta kobiet kojarzące się z psiogłowcami (Wilkami) oddzielonych od nich rzeką, są to jakieś kompresje wiedzy o obyczajach i obrzędach oraz metaforach religii Scytów/Słowian Polaków, psiogłowcem i gigantem na wężowych nogach jest Hermes, Neurowie zamieniają się w Wilki.

Dla czego bo mamy też w sobie dziką duszę Wilka, jak jesteśmy gapowatym pokojowo nastawionym do innych człowiekiem, co to muchy by nie skrzywdził, to gdy jesteśmy zagonieni w kozi róg, może ta dusza Wilka się obudzić i stoczyć walkę w obronie własnej, niekiedy o kobietę, niekiedy w obronie rodziny. Neurowie czy Hermes oraz te mity do tej duszy Wilka substancjonalnie nawiązują, na pewno potrafili osiągać ten stan kontrolując go bardziej świadomie, poprzez medytacje senne, wizualizacje, dziś niekiedy jest to tylko lunatykowanie, a niekiedy obudzić nas może wściekły ryk Wilka z naszego gardła, i sami siebie możemy się przestraszyć.

To dusza wilka się zakochuje, to on strzeże żony i jest zazdrosny, to on strzeże rodziny i stada/narodu, jak ta ludzka gapowata dusza pokojowo nastawionego człowieka, co to muchy by nie skrzywdził, całkowicie wyprze z nas ducha Wilka, to w zasadzie nie warto żyć bo to degeneracja ciała i jego pierwotnej duszy.

Nasze słowo Wilk jest przekształceniem słowa Lik z W+lik (i przestawka li-il), dlaczego Wilcy to synonim Lutycy luty-srogi, ukraińskie lut-furia, bo wilki walczą z furią dzikich zwierząt, Lika-on to jeden z bohaterów Arkadii.

Konstrukcja Arkadii była więc oparta o prawa pierwotne, było to państwo imperium Kobiet i Mężczyzn, kobiety wybierały i rodziły takich mężczyzn w których duch Wilka był silny, Ognisty Wilk, Ognisty Smok, na granicach tego państwa w lesie Hyrkańskim/Hercyńskim, czy nawet przez całe wieki tysiąclecia, majacząca ich zjawa to potwierdza.

Mamy tekst w miarę aktualny https://www.focus.pl/artykul/cztery-twarze-idola

(…) na uroczysku Peryń pod Nowogrodem Wielkim Jest to bezsprzecznie, tak jak sądził Gieysztor, dawne miejsce kultu Peruna poświadczone w latopisach. Nie ma jednak pewności, czy dokonana przez Siedowa interpretacja dziwnych kolistych rowów z Peryni jako kręgów kultowych da się utrzymać. Podważyli ją Leon S. Klejn i W. J. Konecki, wskazując, że były to raczej pozostałości rowów otaczających zniwelowane kurhany, a wykopaliska podobnego obiektu z Pskowa otoczonego przez cmentarzysko kurhanowe potwierdzają taką interpretację.”

Mamy dokładnie to co opisywał Słowacki w „Królu Duchu” „na kurhanach stawały obozy” czym jest Czermag-Czermak-Hermes jego imię to kurhan, pomnik grobowy, grób, tzw. naukowe opracowania nawet nie widzą takiej wydawałby się oczywistej konotacji, pomijając to, że nie widzą tego słowa w języku polskim, czyli nie było Peruna gromowładcy?

Symbol Plutona jest na poniższej grafice, Cyceron w „O naturze Bogów”, pisze, że jest on władcą Ziemi, czym jest Ziemia głównie producentką zboża, na milionach łanów rośnie ziarno które daje nam miliony ton chleba, a Nyja Nii, jest zNIczem dzięki któremu te zboże rośnie i dojrzewa stąd jest z Boga (zBoże). Księżyc też ma swoją bardziej magiczną rolę Szczególniejsze znaczenie ma u ludu pełnia księżyca; twierdzą bowiem że siew pod pełnię uskuteczniony lepiej plonuje, a zbiór ma być obfitszy(…)” 

Krzyż Ziemi jest prosty północ, południe, wschód, zachód, choć podobny do krzyża Iksjona syna Wulkana to wiadomo, że ten ukośny jest słoneczny i potoczył się do piekła gdzie dalej świeci.

Nyja, Nija, Nya, PeryNija (per ogień, przez ogień), NI-wecz, NI-wa, (Pole, polana wy-palana), NI-welacja, z-NIcz, Zmaj Gory-NI-cz, NI-szczyciel NIcz z szczytu, góry świata, Święto-Wit, wit-ogień, który u-NI-cestwia, chodzi też o ciałopalne obrzędy czyli stosy pogrzebowe, ogNIa, jak gNIazdo i ogNIsko, mają taką samą budowę, to mają i identyczną funkcję, gNIazdo zapoczątkowuje i chroni i karmi życie, ogNIsko chroni i karmi płomień.

W języku jest zaszyfrowana cała skomplikowana filozofia (nauka), NI-kąd, NI-eskończoność, (wieczność), NI-ebo, bo te słowotwórstwo powstało w czasach pogańskich, w czasach mędrców, łac. nimbus, chmura, „‘chmury’ i ‘mgły’ oznaczało, ind. nabhas, grec. nefos, łac. nubes i nebula, niem. Nebel”, być może zaimek NIm, Anonim (gr. ano-nymos – „bez-(n)imienny”), bo wtedy łac. nim-bus, (n)imię jego bustum (grobowiec-bust’wo).

(…) świat, który teraz dzieli się na części, stanowił kiedyś jedność, (…) wszystko było we władaniu ognia, z którego powstał świat, (…) na początku (wszechrzeczy) świat był w posiadaniu ognia, który z wolna gasnąc robił miejsce ziemi, żadna inna część nie mogła uwolnić się wcześniej siłą mrozu od ognia niż północ; jeszcze dzisiaj w tej części panują największe mrozy. (…) przemawia (to) na korzyść bardziej starożytnego pochodzenia Scytów.

Tyrs (szyszka-kagan) z góry Ida – Ida(n)tyrs n’ może być redukcją od na’ Ida na Tyrsa „góra miejsce obrzędów gdzie płonie tyrs”, jest on też ogniem królewskim – władcy, iść idę, idy-obchody-obrzędy.

Idantyrs to Scyta więc cóż on takiego stwierdził „(…) posiadamy przecież groby naszych ojców: nuże więc, odszukajcie je i spróbujcie zburzyć; wtedy poznacie, czy będziemy z wami o groby walczyć, czy nie. Ale wprzód, gdy nie mamy słusznej po temu przyczyny, nie będziemy się z tobą bić. (…) A za to, żeś mienił się moim panem, jeszcze mi odpokutujesz.”

Czyli mamy państwo grobów ukryte – niewidzialne, a Idantyrs uważa się za boga przed którym Dariusz odpokutuje butne słowa, no i taki niewidzialny jest Aides, który nosi czapkę niewidkę z psiej(wilczej) skóry jak wyżej Czermak-Hermes, czyli Cerber to druga jego postać albo wcielenie Czermak-Hermesa, Trójgłowa, Cacusa, Geriona itp.

„Plutona nazywali Niją, uważając go za boga podziemi i stróża oraz opiekuna dusz, gdy ciała opuszczą. Do niego modlili się o to, aby wprowadzenie byli po śmierci do lepszych siedzib w podziemiach. Duszom tym wybudowano w mieście Gnieźnie najważniejszą świątynię, do której pielgrzymowano ze wszystkich stron.”

Język polski ma taką cechę, że jest językiem syntetycznym inaczej w którym zrastają się słowa krótsze z zaimkami czy słowami pomocniczymi typu prze, na, za, z itd. w dłuższe słowa i często nie ulegają one redukcji, robią się z nich skamieliny językowe, dlatego nawet krótkie słowa zachowują pierwotne znaczenie, wewnątrz tych zrostów jako rodzaj zdań.

Nyja, Nija, Nya, PeryNija (per ogień, przez ogień), NI-wecz, NI-wa, (Pole, polana wy-palana), NI-welacja, z-NIcz, Zmaj Gory-NI-cz, NI-szczyciel NIcz z szczytu, góry świata, Święto-Wit, wit-ogień, który u-NI-cestwia, chodzi też o ciałopalne obrzędy czyli stosy pogrzebowe, ogNIa, jak gNIazdo i ogNIsko, mają taką samą budowę, to mają i identyczną funkcję jedno zapoczątkowuje i chroni i karmi życie, drugie chroni i karmi płomień.

W języku jest zaszyfrowana cała skomplikowana filozofia (nauka), NI-kąd, NI-eskończoność, (wieczność), NI-ebo, bo te słowotwórstwo powstało w czasach pogańskich, w czasach mędrców, łac. nimbus, chmura, „‘chmury’ i ‘mgły’ oznaczało, ind. nabhas, grec. nefos, łac. nubes i nebula, niem. Nebel”, być może zaimek NIm, Anonim (gr. ano-nymos – „bez-(n)imienny”), bo wtedy łac. nim-bus, (n)imię jego bustum (grobowiec-bust’wo).

Reasumując Swarog (Swarga-Niebo) – Ni, jest NIebem, czyli zNIczem ogniem i nicością, ogniem stworzycielem z początku wszechrzeczy, nicość kosmosu, pustkę Niebios mamy nad głowami, płoną w niej Słońce, Księżyc, planety (wędrowcy) i gwiazdy, gdzieś czytałem, że prawdziwa postać bogów hinduizm to płonące słupy ognia w nicości, cóż z Cycerona też bogowie niebiańscy to planety w tym Słońce i  Księżyc, czy świecą swoim blaskiem czy odbitym to są jakimiś bryłami światła w pustce Nieba, ci niebiańscy bogowie wcielali się w ludzi stąd ziemski Apollo syn Wulkana, czy Idantyrs który uważał się za Boga ukrytego państwa grobów przodków.

Bez wątpienia Scytia i te państwo, opierało się o Karpaty i Sudety pewnie i o Alpy bo w tych górach są źródła jeśli nie główne, to wielu wielkich dopływów Dunaju, Dniestru czy Dniepru, czyli bez wątpienia wszystkie rzeki Scytii wpadały do morza Czarnego i Śródziemnego, co wiemy tez z innych opisów ziem Scytów, to pisane jest w kontekście Scytii jako państwa północnego względem całej Ziemi i Egiptu, a nie morza Azowskiego.

Morze Azowskie nie było znane w starożytności czyli ktoś wstawił tu morze Azowskie też nielogicznie uznał wszystkie rzeki za jedną, a morze Egipskie to oczywiście morze Śródziemne.

„Scytia zaś swym wysokim położeniem tak dalece przewyższa pozostałe ziemie, że wszystkie rzeki tam biorą swój początek i wpadają do Morza Azowskiego, następnie Czarnego i Egipskiego

Ostatnio była widoczna koniunkcja Księżyca i Jowisza przez lornetkę można nawet było zobaczyć księżyce Jowisza, które znajdowały się z jednej jego strony razem przypominało to świetlistą głowę w koronie z dużych kamieni czy pereł, w starożytności pewnie też potrafiono to zobaczyć, bo soczewki okularów są znane. Jak się ma do tego Hermes (Terwag-Czermak) było on też astronomem, tu ma astrolabium i stoi obok Księżyca i Słońca miedzy nimi jest ogień w kształcie X.

Można też zauważyć co było głównym mitem tej religii, no właśnie stworzenie świata z ognia, czy mit Wulkana (ognia stwórcy świata) i Iksjona (syn Słońce), boski kowal który stworzył swego syna Słońce, jest to pierwotny hermetyzm, bo Hermes/Merkury był kapłanem tej starej religii, tę religię obalili jeszcze Grecy, tworząc taki mit „Iksjon – według mitologii greckiej król Lapitów strącony do Tartaru, gdzie ponosił karę przykuty do koła obracającego się w płomieniach”, że Iksjon to ten sam bóg co Apollo, wiemy z Cycerona „O naturze bogów”, gdzie pada stwierdzenie, że najstarszy z Apollonów był synem Hefajstosa i przywędrował z okolic północnych czy hiperborejskich.

Merkury Wulkan i Iksjon z Pompejów dość wyraźnie wskazują, na taką relację Merkurego do tego mitu, jako proroka herolda tego stworzenia.

Czyli Swaróg=Wulkan=Hefajstos=ZNicz/Nyja, Nii i Swaróg to ten sam bóg ognia czy sam, ogień stworzenia.

Mamy też Apolla z Wejów, co do Awarów koronnym dowodem na pochodzenie Awarów spoza Europy mają być dwa warkocze, niespotykany w Europie zwyczaj zaplatania włosów, no ale o co chodzi z tymi dwoma warkoczami, chodziło o to, że to były dwa warkocze na jednym ramieniu. No i takie dwa warkocze ma Apollo z Wejów, czyli Apollo był Awarem zresztą jego kapłanem był Awarysz, czyli tysiąc lat wcześniej nosili dwa warkocze na jedno ramię jak Etruskowie, czyli ta tradycja u nas musiała przetrwać 1000 lat do VI wieku.

II Przypomnę pisząc sobie konspekt do pewnej historii alternatywnej zauważyłem, że nie ma silników parogazowych, które powinny być co najmniej 2 krotnie (sprawność 70-90%) bardziej sprawne, niż klasyczne silniki spalinowe, tutaj przypadkiem chłodząc silnik detonacyjny pan Kazimierz Hołubowicz stworzył silni parogazowy.

Już pisałem „Kazimierz Hołubowicz zaczynał od silnika detonacyjnego, który dalej tak nazywa, chcąc go schłodzić faktycznie zrobił silnik parowo-gazowy (detonacyjno paro-gazowy), czyli błędnie go nazywa, tylko detonacyjnym, bo to jest bez wątpienia hybryda parogazowa.”

http://www.gun-engine.pl/

Tutaj mamy inny przypadek, w F1 stworzono silniki 1,6 litra o mocy 1000km, przy okazji ważące 150kg, czyli można do czołgu zastosować lekki silnik, silniki czołgów ważą ponad tonę i mają podobną moc.

Nigdy nie zbudują silnika parogazowego bo nie mogą wtryskiwać tam niczego innego niż powietrze i paliwo, czyli wody w aerozolu czy jakiejkolwiek innej postaci nie wstrzykną, konstrukcyjnie mają fajny pomysł kulistą komorę wstępnego spalana, jest tam wtrysk paliwa i świeca zapłonowa – żarnik.

Trudno powiedzieć jaki jest stopień sprężania w tej kulistej komorze spalania, tak czy inaczej dodanie wtrysku aerozolu wody, do takiego silnika już po zapłonie, byłoby jeszcze prostsze, niż do zwykłego sinika benzynowego, widać też, że ta komora nie jest chłodzona więc po nagrzaniu utrzymuje stale wysoką temperaturę, co pewnie ułatwia zapłon, silnik osiąga szczyt mocy – wydajności, przy 10-12 tysiącach obrotów.

To, że nie ma silników parogazowych to może być spisek, tego dowodzi brak poważnego zainteresowania nimi, albo ludzkość jest bardzo głupia, ewentualnie to dowód, że żyjemy w symulacji, filmik można sobie wygooglać, tytuł jest na pierwszym zrzucie ekranu „absolutny szczyt technologii – jak malutki silnik 1,6L generuje aż 1000 koni mechanicznych?!”

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na „Nekąda in nekędisa. Znikąd donikąd bez końca, Pyrra, Tyro, Dziwa, Dźiwa, Wenus vs wojna, zniszczenie, śmierć.

  1. Bard pisze:

    „Tak, to jest możliwe. Jeśli ziemia w Częstochowie była wyznaczona na święte cmentarze, to nazwa miasta mogłaby faktycznie pochodzić od chowania umarłych. W tym przypadku nazwa „Częstochowa” mogłaby oznaczać „miejsce, w którym często chowani są umarli”.

    Oczywiście, nie ma żadnych bezpośrednich dowodów na to, że ziemia w Częstochowie była w przeszłości miejscem pochówku. Jednak jest to możliwe, biorąc pod uwagę, że miasto jest położone w miejscu o szczególnym znaczeniu religijnym.

    Nazwa „Czci Chowa” jest również możliwą interpretacją nazwy Częstochowa. W tym przypadku nazwa miasta mogłaby oznaczać „miejsce, w którym czci się zmarłych”.

    Ostatecznie, kwestia pochodzenia nazwy Częstochowa pozostaje otwarta. Obie interpretacje, czyli ta od nazwy osobowej Częstoch i ta od chowania umarłych, są możliwe.

    Oto kilka argumentów przemawiających za hipotezą, że nazwa Częstochowa pochodzi od chowania umarłych:

    * Częstochowa jest położona w miejscu o szczególnym znaczeniu religijnym.
    * W przeszłości ziemia w Częstochowie mogła być przeznaczona na święte cmentarze.
    * Nazwa Częstochowa jest podobna do wyrażenia „Czci Chowa”.

    Oczywiście, te argumenty nie są wystarczające, aby całkowicie wykluczyć inne wyjaśnienia, takie jak hipoteza o nazwie osobowej.”

    • vranvelkrut pisze:

      To oczywiście może być tylko nazwa błędnie rozebrana jako Często-chowa, jak nie ma jakichś odkryć starych cmentarzysk, czy kurhanów, no to wisi to tylko na tej etymologii, nie kojarzę w tym momencie tam też jakiejś legendy, kiedyś jadąc przez Częstochowę widziałem tam jakieś duże kopce tylko, że są to raczej hałdy kopalniane, bo były tam jakieś kopalnie rud żelaza czy gliny inna sprawa legendy o śpiących rycerzach mówią o ich śnie w jaskiniach czyli też jest to jakieś obiekt górniczy wymagający takiej pracy i umiejętności. Ale mamy już dużo odkryć dość dużych cmentarzysk z nawet odległych czasów jak w Dębian, też blisko tego jest gród Stradów, głównie chodzi o to, że Polska jest tym krajem „kurhanów wiślanych” i króla ducha po nich kroczącego jak pisał Słowacki czy to wizja poetycka, takie odkrycia potwierdzają, że to nie jest wizja poetycka tylko coś co realnie kiedyś istniało.

      Dużo bardziej obiecująca jest góra Czantoria i jej nazwa, jest tam też klasyczna legenda o śpiących w niej rycerzach razem ze skarbami. Nazwa etymologicznie związana cintorin (cin->czan) cmentarz po słowacku („Pierwotna nazwa Czartoryja oznaczała miejsce poryte przez czarty” Tu widać przeróbkę chrześcijańską interpretację chrześcijańską tego przekazu czarty-ryją, czyli w górze powinny być jakieś korytarze będące grobowcem j/w, ale ogólnie to jest dalej cmentarz, który stworzyli poganie więc nazwa pierwotna musi mieć pogański sens, jak już pisałem cintor-fallus czyli nawiązuje do fallicznych herm Hermesa-Tervaga-Czermaga).

      https://kopalniawiedzy.pl/Debiany-stanowisko-archeologiczne-megaksylony-grobowce-megalityczne-szaniec-zalozenie-obronne-Jan-Bulas-Marcin-M-Przybyla,33429

      „W Dębianach w woj. świętokrzyskim archeolodzy odkryli 7 kilkudziesięciometrowych grobowców megalitycznych sprzed ok. 5,5 tys. lat. Ich odkrywcy uważają, że to jedno z największych cmentarzysk tego typu w naszym kraju”
      &
      „Stanowisko było użytkowane przez długi czas przez różne grupy ludności. Wzorem poprzedników wykorzystywały je one jako cmentarzysko czy miejsce kultu. Świadczy o tym m.in. fakt, że oprócz megaksylonów archeolodzy odkryli także ciekawe cmentarzysko kultury ceramiki sznurowej. W grobach niszowych znaleziono szkielety z bronią, ozdobami i naczyniami. Na razie odkryto dwa takie groby. Były one wkopane w okolice wejść do grobowców kultury pucharów lejkowatych i miały formę pionowego szybu, od którego w bok odchodziła nisza/komora.

      Cmentarzysko z okresu kultury mierzanowickiej jest najsłabiej zachowane, bo ludność ta dość płytko zakopywała zmarłych.

      Archeolodzy natrafili również na pochówki zwierzęce kultury trzcinieckiej, w tym na pochówek dwóch koni z niezwykle rzadkim znaleziskiem – kościaną pobocznicą wędzidła.

      Na uwagę zasługuje z pewnością obiekt odkryty na zdjęciach satelitarnych – czworokątny szaniec. Jest on dużo młodszy od zabytków opisanych wcześniej. Wstępna analiza znalezisk z jego wypełniska wskazuje, że może być on datowany na okres wczesnego średniowiecza – około IX-X w. – opowiada Bulas i dodaje, że dokładniejsze datowanie będzie możliwe po przeprowadzeniu analiz spalonej konstrukcji drewnianej z dna tego prawie 3-m rowu.

      Jego funkcja pozostaje na razie jedną z największych zagadek stanowiska. Archeolodzy mają nadzieję, że uda się ją rozwikłać w przyszłych sezonach badawczych. Wg nich, struktura nie była stale zamieszkana. Mogła pełnić rolę obozu wojskowego czy obiektu powiązanego z rytuałami (społecznymi bądź religijnymi). Co ważne, stanowisko w Dębianach znajduje się w okolicy jednego z największych wczesnośredniowiecznych grodzisk w Polsce – grodziska w Stradowie (zajmuje ono obszar ok. 25 ha; ok. 1,5 ha przypada na otoczony wałem i fosą gród właściwy, reszta to fortyfikowane podgrodzia). Wydaje się więc, że te miejsca są ze sobą w jakiś sposób związane, gdyż użytkowane były prawdopodobnie w tym samym czasie.”

      • Michal Krawczynski pisze:

        W sumie jasny to tez czysty wiec jasna góra ~ czysta góra zatem miasto jasnej/czystej gory to mógłby byc czystochow/ czystow/ czystochowo, chociaz oczywiscie poza ryciem czy może właśnie chowaniem mamy analogiczne nazwy z kopaniem i grzebaniem: Zakopane i Zagrzeb.

      • vranvelkrut pisze:

        Nazwa miasta jednak jest niejasna najstarsza to forma z Czan czyli Czan-stochowa jak Czan-toria, czan to po ukraińsku „to kąpiele ziołowe w ukraińskim czanie, czyli ogromnej kadzi mieszczącej do 8 osób. Wypełniona gorącą wodą jest podgrzewana na żywym ogniu, podsycanym drewnem. Mówiąc wprost – ognisko rozpalamy bezpośrednio pod dnem czanu.” Czyli jest to kadź, kadzie to synonim czerm, garnków pomnik liczenia Scytów Arianta to też ogromna spiżowa kadź, w Biblii też mamy na północy kocioł kadź który dymi czy paruje przed najazdem na bliski wschód. Czyli można by odczytać Czan-sto-chowa jako kadź 100 ludzi, czyli kadź setnika, historycznie były opisy takich kadzi jako scytyjskich kotłów do przyrządzania posiłków, dla dużej grupy ludzi nawet gdzieś koło źródeł czy rzek, znaleziono parę takich kotłów bo one były ciężkie i prawdopodobnie zostawiano je tam specjalnie, wracając tam okresowo, być może były to jakieś kotły i posiłki rytualne, miejsca kultu, nawet można by to odczytać jako miejsce gdzie był chowany „czan” stu, często to synonim wielokrotnie, stukrotne dzięki czyli częste dzięki, tylko etymologia może iść tu tylko w jedną stronę pierwotne musiałoby być czan-stu, czen-stować (częstować).
        Może coś w tym jest, może to tzw. upodobnienia rdzeni, język mutuje jakieś słowo pierwotnie całkiem zrozumiałe, upodabnia się do innych słów o podobnej budowie ale znaczących co innego.

        Oglądałem filmik na yutub o silnikach F1, no wyłapałem ciekawą informację, do komory spalania silnika w F1 nie można wtryskiwać nic innego niż powietrze i benzyna tak stanowią przepisy, że to zabronione czyli stosując się do tego przepisu nigdy nie odkryją silnika parogazwego choć mają tam wstępną komorę spalania czyli konstrukcyjnie byłby prawie idealnie by zrobić z tego silnika silnik parogazowy. No i czy ten przepis ktoś specjalnie stworzył by nie odkryli tego silnika, czy to przypadek. Umieszczę ten przykład wyżej w ps. aktualności we wpisie.

      • CON pisze:

        Czyli ma sie rozumieć, że opowiastki o Diable i jego kotle w piekle, to zniekształcona opowieść o tym, jak żyją za Tartarusem czyli Tatrami?? Tarta Rus Arta Rus

      • vranvelkrut pisze:

        To są różne rzeczy tarta/kołacz/luudu/ario (ciasto, chleb, jajko) jest związane z wyobrażeniem świata jako młyna bogów, jeszcze nie skończyłem tego wpisu, ale porobiłem grafiki i pewne teksty które trzeba skleić też o Nyji. Młyn jest modelem, metamorfozą konstrukcji świata, a nawet same żarno/brus. Rus jest krótkim słowem dlatego, może być skrótem bardzo wielu wyrazów, czy nawet redukcją od końcówki fleksyjnej, np. mo-rus, gie-rus, e-rus, (eros), tau-rus, rus-tika, a Rosja jest na pewno od nazwy Wołgi-Rhos, itp. aha pewien car wywodził nazwę rus od b-rus, czy p-rus.
        Kocioł jest czym innym modelem państwa twierdzy jaskiniowej, samym garnkiem czy samym garnkim popielnicowym Czerwakiem-Czermakiem-Hermesem każdym człowiekiem, kaganiec to już po prostu ogień w żelaznym koszu raczej król Słonce czy Księżyc, Zmaj Gory-NI-cz, NI-szczyciel NIcz z szczytu, góry świata, Święto-Wit, wit-ogień, który u-NI-cestwia, chodzi też o ciałopalne obrzędy czyli stosy pogrzebowe. W języku jest zaszyfrowana cała skomplikowana filozofia, NI-kąd, NI-eskończoność (wieczność), bo te słowotwórstwo powstało w czasach pogańskich.

        Rdzeń Czer- zamienia się też w Kier, dlatego mamy nazwiska Czermak-Czerwak-Kierwak, no i stąd kierownik-czerownik(czarownik-mag-mędrzec). Co do pierwszego pytania kocioł może oczywiście być od kadzi-czana do łaźni, ale kąpanie złoczyńców w kotle ze smołą i lepienie w pierze to działo się jeszcze w XVII wieku, jest to jakaś symboliczna kara właśnie dla ptaszka, by się narodził na nowo i wypierzył, bo nieopierzony to na początku życia, więc czy to jest pamięć wprost czy pośrednio, być może, piekło Dantego z 9 kręgami piekieł, też nawiązuje do wielkiej awarskiej twierdzy dziewięciu pierścieni wałów, będącej też świątynią, podobnie wyglądała stolica Atlantydy Platona.

  2. Skąd pisze:

    „W http://www.wandaluzja.com zamieściłem obszerny passus o Wandalach z książki Księga Popiołów – tLeledrag T. S. Marski. Była tam m.in. historyjka, że gdy po śmierci Attyli do Kielc przybyło poselstwo huńskie z żądaniem Zaległego Trybutu to WANDALE odarli im – na żywo – mięśnie od kości i uwędzili pupety, które odesłali do Budy z listem, że ZROBIĄ TO WSZYSTKIM HUNOM…
    Tą książkę ukradła mi policja polityczna czyli Mossad-KGB. Po kilku latach zostałem zaproszony przez prowincjonalne wydawnictwo – ale nie w Zgorzelcu, gdzie wydano I Nakład w ilości Tysiąca egzemplarzy. Tam wręczono mi WZNOWIENIE Księgi Popiołów Marskiego, za co Serdecznie Dziękowałem.
    Jakież więc było moje zdziwienie, gdy II nakład Księgi Popiołów okazał się ANTYWADALSKIM OCENZUROWANIEM Nakładu ze Zgorzelca !!!??? na zasadzie: Można o tym Pisać, ale BEZ WANDLÓW, bo Niemcy bardzo chcieli być i chcą być Wandalami.”

    Wpis Wandaluzji na blogu Białczyński. Jeśli można wiedzieć to o co chodzi z tym pierwszym wydaniem?

  3. vranvelkrut pisze:

    Nie pamiętam czy w pierwszym wydaniu było coś takiego, na pewno była jakaś literacka parafraza opowieści Kadłubka o odarciu żywcem ze skóry posłów i wypchaniu jakimiś „trocinami”, czy opis bitwy w której Kadłubek wspominał, że zastosowano „chochoły” kukły z tarczami i dzidami, mają sugerować kierunek natarcia i wiązać wraże siły, które to kukły dla większego efektu i odwrócenia uwagi, podpalano „płonący wojownicy”, podobnie był u Kadłubka opis nocnego natarcia na obóz wroga, co jest opisem walki i sztuki armii ziem Polski czyli „Armii Zmarłych”. Też Wandale to oczywiście Polacy tak samo jak Awarowie, obie nazwy mające związek z lodowatym śnieżnym wiatrem północy Aqilionem-Boreaszem, kolejnym synonimem tej nazwy są Boranie z kroniki Zosimosa, wand-wind-bora-apartcias stąd też Sewerzy-Siewierzanie, sama nazwa Polacy, też wiązana jest z nazwą Północy czy bieguna Nord Pole.

    Obecnie Attylę identyfikuję z Wielotem Wilciniusem, a Hunów z skaryfikującymi twarze Serbami, stąd maszkara, czy „zakazana morda”, niektórzy tylko je malowali sadzą, stos pogrzebowy, czyli takie symboliczne wyjście z ognia stosu pogrzebowego wprost do walki.

    Drugiego wydania który miał być reprintem, nie czytałem nie wiem co tam „ocenzurowano” pierwsze wydanie było z 24 lata temu, pisane było jeszcze wcześniej, drugie ktoś wydał nie chcę pomylić nazwiska osoby, która uzyskała na to zgodę, widziałem ją z dwa razy, bo to było też chyba z kilkanaście lat temu.

    Od dawna też nie mieszkam w Zgorzelcu, a Mossad z KGB oraz nasi rodzimi komunistyczni SBcy to były i są zdecydowanie wredne „maupy” 😉

Dodaj komentarz