Wzrasta aktywność wulkaniczna… a wojna będzie długa, a niestety Cyklopami nie jesteśmy.

19 października 2022 opublikowałem wpis co nam grozi; „Księżyc zniknął z nieba” zima wulkaniczna, czy może zima nuklearna, wojna konwencjonalna, w końcu nawet epoka lodowcowa…

(Ostatni wpis w tym roku, a być może i w ogóle… kwesta znużenia materiału i innych prac, choć oczywiście doceniam tych kilku – kilkudziesięciu czytelników bloga.)

Wulkany to bogowie klimatu. Mamy sobie taką stronę; https://volcano.si.edu/  która podaje, że mamy obecnie „Current Eruptions (19 Dec 2022): 44

https://volcano.si.edu/faq/index.cfm?question=activevolcanoes

– Volcanoes with confirmed observed eruptions:  563
– Volcanoes with confirmed eruptions since 1800:  531
– Volcanoes with confirmed eruptions since 1960:  334

– Volcanoes with confirmed Holocene eruptions:  859
– Volcanoes thought to have Holocene eruptions:  1,331

– Average annual new eruptions (2010-2021):  35
– Average annual total eruptions (2010-2021):  78
– Average annual volcanoes active (2010-2021):  73

Notka z grudnia tego roku „Zaobserwowano dziwne zjawisko na Ziemi. Największe wulkany na świecie budzą się do życia w jednym czasie

https://buzz.gazeta.pl/buzz/7,156947,29214749,zaobserwowano-dziwne-zjawisko-na-ziemi-najwieksze-wulkany-na.html

Tutaj notka z maja „Statystyka nie kłamie. Zbliża się potężna erupcja wulkaniczna, która ochłodzi klimat na świecie”

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-05-23/statystyka-nie-klamie-zbliza-sie-potezna-erupcja-wulkaniczna-ktora-ochlodzi-klimat-na-swiecie/

Reasumując z samej ilości aktywnych wulkanów wynika, że wchodzimy w okres zimy wulkanicznej, nie potrzeba do tego żadnej wielkiej erupcji, co dla naszego polodowcowego kraju jest szczególnie niebezpieczne grozi nam załamanie cywilizacyjne, a mamy jeszcze wojnę która nie ma zamiaru się skończyć, a wydajemy więcej na walkę z globalnym ociepleniem, niż na zbrojenia, przy okazji rujnując nasz ciężki przemysł.

Pisałem też, że sygnały z Sahary pustyni która utrzymuje u nas korzystny klimat, są dla nas decydujące, no i mamy też informacje z Arabii o powodziach na pustyni, bo z „mokrej” pustyni nie będzie do nas napływów suchego gorącego powietrza i będziemy mieli klimat Kamczatki. „Arabię Saudyjską, tuż przed meczem z Polską, nawiedziła katastrofalna, największa w historii ulewa”

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-11-25/arabie-saudyjska-tuz-przed-meczem-z-polska-nawiedzila-katastrofalna-najwieksza-w-historii-powodz/

Ani floty, ani armii totalna beznadzieja, tysiąc czołgów K2 w 2026, z jakimś durnym limitem 60 ton, tyle to powinniśmy mieć dziś, a w 2026 powinno być z 5000, za to mamy piękną żebraninę o 35 miliardów euro, a kiedyś byliśmy przynajmniej olbrzymami sypiącymi ogniem i gromami z kamiennych oczu, przed którymi klękały narody.

Chińczycy chwalą się, że zbudowali silnik detonacyjny, „Silnik detonacyjny jest uważany za „Świętego Graala” dla lotnictwa, choć jest wyjątkowo niebezpieczny i nieprzewidywalny. Dzięki niemu samoloty będą mogły latać z prędkościami 9 razy większymi od prędkości dźwięku. Chińczycy chwalą się, że ich silnik działa na zwykłą naftę lotniczą. I właśnie zaczęli go testować.”

https://geekweek.interia.pl/news-chiny-maja-silnik-detonacyjny-na-zwykle-paliwo-lotniczy-swia,nId,6427029

Tym zdobędą przewagę nad USA, a to sojusznik Rosji która „GOWORIT MOSKWA: Szykujcie się na 15 lat wojny. Putin ogłasza, że będzie bombardował Ukrainę 

Putin w złotym kremlowskim pałacu dał się sfilmować, jak z kieliszkiem w ręku i chwiejąc się opowiada wojskowym dyrdymały o bohaterstwie. Nie ma co się śmiać – Putin, zupełnie na trzeźwo, obiecał nam wszystkim ciężkie 15 lat. Wzorem ma być nowy rosyjski bohater Wiktor But, czyli „Handlarz śmierci

Agnieszka Jędrzejczyk”

Jeśli wydawało się nam, że sięgnęliśmy dna to w 2023 i dalej, możemy go przedziurawić z hukiem.

Tekst z lipca 2022, faktycznie pisałem go od marca, kwietnia i trochę się wstrzymywałem z wysłaniem, trochę obraźliwy i kpiarski, bo oczywiście byłem i jestem wzburzony, tym do czego nas doprowadzono, to co napisałem z pół roku temu do naszych aktualnych decydentów, być może następni będą jeszcze bardziej „politycznie poprawni” czyli jeszcze bardziej durnowaci, czyli w perspektywie mamy płaczliwe „pożegnanie ojczyny”.

Zamieszczam go bo to jest w zasadzie SF, przy mentalności naszych elit i nie tylko elit, bo takiego nijakiego euro-sowiecko-katolickiego społeczeństwa.

Do MON Departament Innowacji

Od grudnia 2021 kiedy proponowałem swój projekt, zmieniła się drastycznie sytuacja, trwa wojna rewanżystowskiej neosowieckiej Rosji z Ukrainą, Polska również jest mocno zagrożona, też grozi nam znów atak jądrowy, tym razem ze wschodu, ale jest to głównie zagrożenie wynikłe z 30 lat zaniedbań, ich skutek to brak silnej i licznej armii z odpowiednią do zagrożenia bronią, inny skutek mamy ledwo dyszący przemysł zbrojeniowy, czyli wynalazek silnika PG mocno zyskał na wartości.

Jak już pisałem posiadam wiedzę, jak zbudować silnik parowo-gazowy o spraw-ności od 70% do 90%, silnik może mieć 3-5 razy większą moc przy tej samej pojemności cylindra (ostatnie to wynik większej prędkości, w m/s czyli kinetycznej w kwadracie, około 2 razy lżejszych cząstek H2O).

Rozumiem, że szkic, czy elementarny projekt, to nie jest żaden gotowy efektowny produkt z półki, ani anegdotyczna już „gwiazda śmierci”, że wymaga to więcej zabiegów, więcej uwagi, ale skumulowany efekt finalizacji pomysłu w polskim przemyśle, przyniósł by gigantyczne pozytywne skutki, od geopolitycznych, finansowych z powodu spadku zapotrzebowania 2 krotnego na ropę, po twarde techniczne poprawienie efektywności broni. Widać już, pomijając zrozumiałą propagandową retorykę, że, spokojna roczna produkcja 100 czołgów Twardy czy „Anders”, choćby w dekadę dała by więcej, niż rozpaczliwy zakup Abramsów po około 100 milionów za sztukę, bo gdyby nie błędna 30 letnia polityka MON, dziś w garażach i magazynach stałoby realnych 1000 sztuk w/w czołgów za podobną cenę na+ vs prawie nic przez najbliższe lata. Co do samych czołgów widać też, że w trudnych warunkach wojny mają praktyczny zasięg 100km, z silnikiem PG, miałby co najmniej zasięg 2-3 krotnie większy.

Jak zbudować silnik PG, dla silnika teoretycznie spalającego 10 litrów paliwa na godzinę, po pierwsze by mieć wodę i zapewnić ciągłość pracy, wydech musi być jednocześnie skraplaczem, wydajność skraplania nie jest wysilona, dla benzyn ma mieć około 80%, a dla metanu ok 60%, bo w godzinę spalając 10 litrów benzyny, prócz CO2 z wydechu wydalane jest około 10 litrów wody (pary H2O), do procesu, licząc za jednostkę czasu zwyczajową 1 godzinę, potrzebny jest zbiornik z 50 litrami wody, mamy więc w systemie zapewnione ciągle około 50 litrów wody, dla ciągłej czy wielogodzinnej pracy silnika parogazowego, (oczywiście licząc fizycznie to na 1 minutę, wystarczy 60 razy mniejszy zbiornik wody).

Po drugie na jedną dawkę paliwa, przykładowo w cylindrze 1 litrowym i proporcjonalnie każdym innym, fizycznie-wagowo powinno być co najmniej 5 razy więcej wody, czyli mamy poglądowo na jeden wtrysk 0,2grama paliwa, też w cylindrze jest 1,2gram sprężonego powietrza, to dodajemy też wtrysk około 1,4 grama wody (mgły wodnej 1,4cm^3), zwiększa się masa robocza, zwiększa liczba cząstek H2O o większych prędkościach w m/s, większej energii kinetycznej, jest wykorzystany szerszy zakres temperatury do pracy 1000C do 200C, skok tłoka może być długi, wtrysk mgły wodnej opóźniony, do wtrysku paliwa i zapłonu, nie tracimy dużo energii cieplnej, żaden cud, zwykła geometria & arytmetyka.

(Powtórzenie z modyfikacją z poprzedniego pisma) Zalety silnika parowo-gazowego, taki silnik może mieć 3-5 razy większą moc (to wynika z większej prędkości/energii w kwadracie, w m/s czyli kinetycznej, około 2 razy lżejszych cząstek H2O, lżejszych 2x niż CO2, czy O2 i N2), od silnika spalinowego o tej samej pojemności cylindrów, też ze względu na sprawność będzie zużywał 2-3 razy mniej paliwa od silnika spalinowego tej samej mocy.

Ze względu na zakres temperatur wykorzystywanych do zamiany energii na pracę, nie potrzebuje chłodzenia wodnego, ma więc dodatkowo prostszą i lżejszą konstrukcję. W zastosowaniach militarnych, zaletą jest niska sygnatura cieplna silnika. Można by zbudować też x-megawatowy silnik parowo-gazowy, czy jako generator prądu, który zmieści się na ciężarówce czy samochodzie terenowym, co umożliwiłoby by był podstawą mobilnej broni laserowej.

Taka hybryda silnika spalinowego i parowego, eliminuje wady tych silników, a pozostawia ich zalety, ze względu na prostszą i lżejszą konstrukcję, silnik powinien być niedrogi w produkcji, nie wymaga też zaawansowanej technologii, co widać niżej na schemacie w 2-4 tygodnie można stworzyć funkcjonujący prototyp.

Oczywiście może być napędem śmigłowców i samolotów, czy dronów. wszelkich innych pojazdów, czy okrętów, czy to zwiększając ich prędkość dzięki mocy, czy zasięg dzięki wydajności, można sobie wyobrazić, 500-1500 tonowe okręty o prędk-ości 200-300km/h, poruszające się ślizgowo (czy podobne do katamaranu Tuo Chiang), również podobnie szybkie czołgi, czy wozy pancerne, oczywiście musiałby być niższe i wymagałby innej/mocniejszej kołowej trakcji, kół typu rolki transportowej, z tarczą – lemieszem, który by w razie potrzeby wycinał drogę.

Wyżej bazą wyjściową schematu projektu, był silnik parowy. Arytmetyczne i geometryczne parametry, przekształceń dwóch silników parowego i spalinowego w jeden parowo-spalinowy, można zawsze powtórzyć, zaczynając od modyfikacji czy to silnika parowego jak wyżej czy niżej, poprzez modyfikację istniejących konstrukcji silnika wysokoprężnego w którym to, można wtryski wody umieścić w miejscu świec żarowych, niżej dodać komorę wstępnego mieszania/spalania, wydłużyć cylinder itp.

Czy są w ogóle możliwe do zbudowania, silniki o takiej sprawności? Na to pytanie łatwo odpowiedzieć, historycznie były silniki parowo-spalinowe stosowane w torpedach, czy w czasie 2WŚ stosowano wtrysk wody w samolotach myśliwskich, w celu chwilowego podniesienia mocy silnika, chwilowy bo oczywiście nie posiadały skraplaczy H2O, dużych zbiorników wody z powodów oczywistych mieć nie mogły. Dalej idąc skoro dziś są kaskady dwóch silników, cytując „Układy gazowo-parowe posiadają szereg zalet, spośród których najważniejsze to: bardzo wysoka sprawność, sięgająca nawet 60%”, oczywiście tym bardziej w jednym silniku, ta sprawność będzie bez wątpienia większa niż 60%.

Skąd pomysł na silnik, to wynik rozważań czy gier wojennych, piszę książkę ma być alternatywną historią, restart przed 2WŚ, w której II RP od Francji, tu rozjazd z znaną historią, w 1936 uzyskuje okręg Sakalaba na Madagaskarze, tworzy tam kolonię refugium, Polskę 2.0, twierdzę południową z 500 000 populacją, młodych ludzi, dochodzi z milion uchodźców po upadku II RP (tu znane; Wystarczyło błyskawiczne uderzenie na Polskę, najpierw ze strony niemieckiej, a potem Armii Czerwonej, aby nic nie zostało z tego poczwarnego bękarta traktatu wersalskiego – mówił Wiaczesław Mołotow podczas obrad Rady Najwyższej ZSRR, 31 października 1939 roku”), z czasem zdominują Madagaskar i inne kraje południowej Afryki, zbudują tam mocarstwo, które wyzwoli w końcu Państwo Północy, (jak widać na Ukrainie uciekinierów, wewnętrznych i zewnętrznych może być nawet 10 milionów w ciągu 1-2 miesięcy).

W tej historii jest czołg „Taran”, na szerokich kołach „rolkowych” z stali sprężynowej, oddzielnie napędzanych silnikami elektrycznymi. Jeżeli czołg 70 tonowy, z silnikiem 1000KW (1MW) może osiągnąć prędkość 90km/h, to z silnikiem o mocy 4MW, osiągnie prędkość 180km/h, z silnikiem o mocy 16MW teoretycznie osiągnie 360km/h. Może też ta moc, być wykorzystana w tym 100+ tonowym czołgu z przednim pługiem 4m na 3m, też są pługi wyłącznie lewo czy prawostronne, pług służy też jako taran niszczący fizycznym zderzeniem zwykłe kolumny zmechanizowane z prędkością 100-200km/h, albo z prędkością 50km/h ryje fosę i sypie wielometrowy wał w ciągu doby na setki kilometrów, czy niszczy okopy i umocnienia, z biegu przechodzić pola minowe, 10 czy więcej takich czołgów może niwelować góry oraz zmieniać bieg rzek, bez wieżowa armata 150mm/moździerz 200mm, służy do zwalczania głównie ciężkich czołgów, ma też „peryskopowo” wysuwane z kadłuba, 20mm działka przeciwlotnicze.

Lżejsze czołgi razem z powyższym, wieża w tylnej sekcji wymienny magazyn po-cisków/granatów pod wieżą, służące do szarż artyleryjskich, chociaż u mnie działa to bardziej szybkostrzelne miotacze parogazowe, czy granatniki, klasyczne ładunki miotające zajmują dużo miejsca, czyli dzięki temu miotaczowi PG, wykorzystującemu paliwo, sprężony gaz i wodę, można zabrać 3 razy więcej granatów itp., pancerz ich był obudowany 2-3 warstwami butli na sprężone powietrze, które pełniłyby rolę zbiorników na wodę/paliwo/ciekły gaz, oraz ekranu antykumulacyjnego.

Właściwie te miotacze, to działa parogazowe, jest to podobne do dział gazowych. Mechanizmy kinetyczne tych dział są bardzo podobne, tu możemy to robić elastycznie w szerszym zakresie, od prędkości dla granatnika do bardzo dużych, energię czerpiemy z mieszanki paliwa i powietrza, a para wodna jest tu lekkim gazem.

(…)(tutaj ze dwie strony opuszczę)

Grozi nam bardzo realnie ciężka wojna konwencjonalna, nawet atak bronią atomową, takie groźby padają wprost z Moskwy, padają też wojownicze odpowiedzi z naszej strony, czyli prawdopodobieństwo wojny z Rosją rośnie, w normalnym kraju szukano by opcji zachowania substancji narodowej i innych państwowych zasobów, pojawił się w Polsce duży popyt na zagraniczne nieruchomości w Hiszpanii, instynkt samozachowawczy działa, można go jednak ukierunkować z korzyścią dla państwa i narodu, a nie pseudoelit które wyemigrują na Florydę czy Teneryfę, pozostawiając naród na pastwę okupantów.

Trochę retorycznie albo napisałem artykuł na bloga, dla kilkudziesięciu czytelników w porywach kilkuset, albo jednak, scenariusz postępowania, korzystnego dla państwa i narodu, II RP była w bardzo podobnym położeniu, miała nawet identyczny wydawałby się sojusz z światowymi imperiami, jednak bardzo szybko się wszystko posypało, zadziałały wspólne antypolskie interesy. Historycznie „Ukraińcy” w tzw., „niewoli tatarskiej” musieli napadać na Polskę razem z Tatarami, już ich nawet na wschodzie wcielają do „rosyjskojęzycznej” armii neosowietów „Rosjanie na okupowanych ziemiach zabierają do wojska „każdego, kogo widzą”, będą nas atakować cudzymi rękami, przerzucają szyitów z Syrii, mogą nawet zacząć ściągać ich miliony choćby z Jemenu, cóż ledwie, radziliśmy sobie z relatywnie rachitycznymi atakami „uchodźców” z Białorusi, a mogą ich uzbroić i będą ich setki tysięcy.

Oczekuję szybkiej odpowiedzi, na trzecią ofertę nie ma już czasu, chyba, że główna broń noszona w „plecaku” zamiast buławy, to kwiaty dla „wyzwolicieli”, nie wiem czy to całe opublikuję „Światu”, pewnie coś napiszę wojnę postkomunistycznych idiotów”, że tego kraju nie da się już uratować tu eufemizm z powodu katastrofalnych 30 lat indolentnych rządów ekskomunistyczych elit wyedukowanych na po peerelowskich uniwersytetach, bo nie zniszczy go Rosja albo UE, tylko 30letni jawny sabotaż (wozić węgiel do Polski, to jak wozić drzewo do lasu, szczyt idiotyzmu), wy-starczy porównać prawie identyczny PKB Korei Południowej vs Polska w 1980r.

Jakby ktoś nie wiedział, w 1980 roku Korea Południowa, kraj terytorialnie trzy razy mniejszy od Polski ale z podobną liczbą ludności miał PKB, tego samego rzędu co PKB Polski (70 do 60 miliardów $), obecnie ma PKB trzykrotnie większy od PKB Polski (1700 miliardów $ do 550 miliardów $) bez żadnych eurodotacji, ma światowe koncerny, produkujące wszystko od samochodów, poprzez statki, produkuje masowo czołgi, czy ahs K9, po elektrownie jądrowe, ma półmilionową armię, ma ponad 2000 czołgów, ponad 2000 armatohaubic, nasza sytuacja gospodarcza czy militarna, przez to porównanie okazuje się totalnie „mikromańska”.

Jak wyżej widać Rosji ta wojna zwyczajnie się opłaca. Reasumując bez silnika PG, który da przewagę szybkości i mocy pojazdów, oraz ekonomii jazdy, podobnie da to samo okrętom wojennym, oraz bez obniżenia światowych cen ropy, (opuszczenie opisałem tu pewien kraj, ale Duda pojechał do Nigerii…), nie ma szans na pokonanie Rosji nawet jej jakaś porażka na Ukrainie, będzie porażką tymczasową, bo Rosja ma gdzie sprzedać ropę, ma sojuszników, by się rozwinąć i odbudować swoje zasoby wojenne zresztą faktycznie przeszła na gospodarkę wojenną, ma też swoich „murzynów” Czeczeńców, Buriatów… których strata ich nie boli, okazało się, że wartości humanistyczne, demokratyczne, prawo, traktaty, gwarancje międzynarodowe są nic niewarte bez poparcia militarnej siły, wracamy do prawa naturalnego i do tego, co okazuje się jego prawdziwą wartością, dzielność militarna, a to była główna wartość dla starożytnych Polaków.

Wojna ta też wybuchła przez samochodziki elektryczne i zeroemisyjną politykę UE, wobec CO2, na której to polityce Rosja w perspektywie 10 lat, traci cały swoje petrodochody, więc straciła też interes w utrzymywaniu pokoju z UE, czy liczenia się z UE.

To co powinniśmy zrobić jako państwo, to zawiesić członkostwo w UE, oraz przejść na gospodarkę wojenną, Ukraińcy żebrzą o samochody terenowe, bo trudno prowadzić wojnę podjazdową (Toyota War) bez pojazdów, czyli masowo powinniśmy opancerzać Jelcze i produkować je na trzy zmiany, przecież mamy plany takich opancerzonych Jelczy tyle, że zrobić je jako terenowe czy transportowe, podobnie powinniśmy przejąć jakieś zakłady produkujący cięższe samochody, suwy czy dostawczaki, po to by produkować tam seryjnie pancerne terenówki, trochę różnych modeli produkują różne firmy, ale w małych czyli drogich seriach. Kupować statki, robić z nich krążowniki pomocnicze, czy transportowce, ceny wycieczkowców też chyba spadły, z nich prócz transportowców, (kwestia refugium …) , u nas rynek budowlany się załamał, jest możliwość wysłać tam naszych deweloperów, do budowy „zimowych osiedli” w ciepłej krainie, można twierdzić, że budowanych też dla ukraińskich kobiet i dzieci. Mamy dość dużo przemysłu jachtowego, duży jacht katamaran motorowy z silnikiem PG, mógłby osiągać 400km/h, a nawet 250-300km/h sprawiłoby, że podróż za Atlantyk trwałaby około doby, czyli te wybrzeże byłoby czasowo, całkiem bliskie, a duży ekranolot mógłby być jeszcze szybszy oba mają taką zaletę, że w przeciwieństwie do samolotów nie potrzebują lotnisk, oraz nie wymagają w produkcji, aż tak drogich technologii.

Moskiewski „dziadek do orzechów” ze swoją posowiecką blaszaną armią, ruszył wojną na eurolemigii (myszy), snują tam dalekosiężne plany podbojów, historia stara jak świat i rozwojowa, jego „murzyni” już przebierają nóżkami.

Kadyrow grozi zajęciem Polski. „Pierwsza w kolejce”

W opublikowanym we wtorek wpisie, czeczeński przywódca Ramzan Kadyrow chwali swojego współpracownika Alaudinova i zapowiada omawianie wspólnych planów wojskowych. Kadyrow napisał także, iż plany te są „imponujące”.

„Mamy już plan demilitaryzacji krajów NATO, a pierwszą w kolejce po zdobyciu Kijowa – jest Polska” – napisał w Telegramie.”

Z 20 lat temu napisałem, tekst „Supermocarstwo Iranu”, czyli czy Iran może zostać supermocarstwem, opisałem tam, że Iran wykorzystując irańskojęzyczność Tadżyków oraz połowy Afgańczyków, oraz w drugą stronę wspólną religię szyitów z Iraku, może stworzyć imperium z dużymi zasobami ropy i gazu, oraz, że może wykorzystać pozostałą część niepasujących im muzułmanów, idących w miliony do wojny migracyjnej. No i historia ta się toczy, tylko w wykonaniu Rosji, owa wykorzystuje rosyjskojęzyczność, „ruski mir”, prawosławie, sowiecką nostalgię, też wykorzystuje utylitarnie migrantów bo tutaj dodatkowo, po prostu jeszcze zarabia na migrantach.

Przykro mi jesteście w mojej grze, wojna się już toczy, żadne „odstraszanie” 250 Abramsami których jeszcze nie ma (brawo będzie 1000 czołgów), nic tu nie da, zresztą owe miały odstraszać Białoruś, to wtedy zostały zamówione, nie tak bardzo Rosję, pasywna obrona nic tu nam nie da, oczywiście sam byłem za płotem na granicy Polski i Białorusi, ale teraz w nowej sytuacji, w drugiej linii to trzeba budować ziemny wał obronny wyprofilowany betonowymi elkami i tetkami, z 4 metry wyższy niż płot, wał pod którym będą co 200-500m żelbetonowe bunkry-garaże, magazyny na linii gruntu, czy nawet pod poziomem gruntu, na którym byłby ten wał, można by z nich wjeżdżać na wał, na stanowiska ogniowe czołgami i inną bronią, pod Kijowem wały się sprawdziły.

Niedługo pas wschodniej Polski może wyglądać jak pas wschodniej Ukrainy choćby z powodu ostrzału, kilka milionów ludzi może stać się uchodźcami, (refugium …)

Pisałem już dość dawno, że Polska w tym miejscu Europy może być mocarstwem albo zginie, czyli niestety zgadzam się z tym co twierdzą w Moskwie, sojusz z Koreą S., i ogłoszone ostatnio tam zakupy, są tylko małym krokiem, w dobrą stronę.

TM

ps. Cóż za krytyka naszej zawodowej armii, może to defekt jakości, ludzi żyjących bez pasji ale z/dla posady.

Pamiętać też trzeba, że żołnierz taki, który służy tylko dla pieniędzy, to proszę mi wierzyć, jest wątpliwej jakości – mówi generał Skrzypczak.

Nie wiem czy ten, Żołnierz, a raczej Bohater jeszcze żyje, ale to jedno jest pewne, że nie miał broni, którą powinien walczyć, tyczy to też naszej armii, pomijając jakość zbrojeń, dowodem na to jest to, że te zbrojenia są na jutro.

Jaka jest twoja motywacja do walki na tej wojnie?”

Tylko głupiec nie rozumie tego, że gdyby na początku inwazji Zełeński uciekł z Kijowa, a Rosjanie zajęliby całą Ukrainę, to w tej chwili już walczyliby z Polską. Już mielibyśmy wojnę w okolicach Rzeszowa, Gdańska, Olsztyna, Białegostoku. Jestem byłym żołnierzem Wojska Polskiego i przyjechałem walczyć w Ukrainie za Polskę.”

ps. podobne mniejsze fragmenty, były tu już zamieszczane.

ps.2 29.12.22 Wyżej było o Chińskim silniku detonacyjnym, popularnie nazwane są takie silniki GUN-ENGINE, pisząc o silniku parowo-gazowym wyjściowym silnikiem dla mnie był silnik parowy, no bo miał ten silnik w powieści powstać w czasach tuż przed II WŚ, czyli trochę to archaizowałem.

Tutaj p. Kazimierz Hołubowicz zaczynał od silnika detonacyjnego, który dalej tak nazywa, chcąc go schłodzić faktycznie zrobił silnik parowo-gazowy (detonacyjno-gazowy), czyli błędnie go nazywa, bo to jest bez wątpienia hybryda parogazowa.

http://www.gun-engine.pl/

Co to jest „kanonierka” („Gun-Engine”)? Jest to silnik spalinowy o nowoczesnej konstrukcji, i niesamowitej sprawności, ponad 4–krotnie wyższej, niż sprawność silników obecnie używanych — a, co za tym idzie, o nadzwyczaj niskim zużyciu paliwa (można je szacować na ok. 0,5 l/100 km, gdy chodzi o nieduży samochód osobowy).

Kanonierka” akceptuje właściwie dowolny rodzaj paliwa ciekłego lub gazowego: benzynę, acetylen, wodór… Paliwo mieszane jest z wodą w proporcji 8 części wody na 1 część paliwa. Woda pełni 2 istotne funkcje: po pierwsze w trakcie odbierania ciepła od spalanego paliwa (gdy następuje eksplozja) ulega przemianie w parę, zwiększając w ten sposób nacisk na tłok — i umożliwiając wtedy odebranie dodatkowej pracy użytecznej, a po drugie: odbierając — jak wspomniano — ciepło ze spalanego paliwa, utrzymuje silnik w niskiej temperaturze, eliminując w ten sposób potrzebę stosowania jakiegokolwiek w ogóle układu chłodzenia. Dodatkowo: zbędne stają się wszelkie katalizatory czy innego rodzaju filtrowanie spalin, gdyż nie zawierają one żadnych substancji toksycznych.”

http://www.gun-engine.pl/suzuki.html

„Komentarz konstruktora …zdjęcie silnika Suzuki, który przerobiłem na „gun-engine”. Jako, że przerobiony detonuje paliwo – co powoduje ciśnienie 14 razy większe, niż maksymalne ciśnienie w oryginalnym Suzuki – postanowiłem zmniejszyć dostawę [paliwa] o 90%. Proszę sobie wyobrazić, że pomierzona moc wyjściowa była o 40% wyzsza, niż max moc oryginalnego silnika ze 100% podawaniem paliwa, co nawet mnie zaskoczyło.

Analizowałem wyniki pomiarów, i doszedłem do wniosku, że to ma coś wspólnego z dysponowaną mocą, która jest zdefiniowana jako wyzwolenie energii z paliwa w czasie. Jako że detonacja oparów paliwa pomieszanego z powietrzem w proporcji wybuchowej wyzwala energię 1000 razy szybciej, dysponowana moc wzrasta w tej samej proporcji. Obliczenia moje wykazują, że czternastokrotne zmniejszenie dostawy paliwa powinno zapewnić tę samą moc wyjściową, jaką ma oryginalny silnik ze stuprocentowym zużyciem paliwa [na nieprzerobionym, oryginalnym silniku].”

Czyli bez wątpienia, powyższy silnik parowo-gazowy (nazywany błędnie jedynie detonacyjnym) jest możliwy do zrobienia, detonacja paliwa pewnie jest lepszym sposobem niż deflagracja, dla pracy takiego silnika. Jak uzyskać wodę do obiegu podałem przy swoim silniku.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

27 odpowiedzi na „Wzrasta aktywność wulkaniczna… a wojna będzie długa, a niestety Cyklopami nie jesteśmy.

  1. Michal Krawczynski pisze:

    Moze mamy swoje problemy, nawet poważne, ale ja to bym moskali i chińczyków nie przeceniał, raczej jak zwykle załamia się pod naporem własnej masy. To właśnie Chiny, nikt inny najgorzej odczują wulkaniczna zimę a my jakby co zrobimy ponowny najazd na Bałkany 😉 w kacapii będzie różnie w zależności od regionu, w Azji Środkowej warunki mogą nawet zbliżyć się do optimum, za to ochłodzenie w zasadzie całkiem odetnie kacapie od morza. Może to jeden z niewypowiedzianych celów inwazji – opanowanie Morza Czarnego, ale coś im to nie wychodzi a kacapska flota to śmiech na sali,. zresztą podobnie jak i ta kitajska. Co do tego silnika to moim zdaniem ciekawa opcją byłaby konstrukcja w rodzaju mobilnych krabopodobnych dział kinetycznych. Amunicja tania, prosta w produkcji, nie potrzebuje uzbrajania i z tego co wiem zabójczo skuteczna, no ale właśnie potrzebowałaby potężnych kompaktowych generatorów. Do tej pory takie działa buduje się tylko na statkach, jak się domyślam że względu na energozernosc tych dział…

  2. vranvelkrut pisze:

    Jasne lasery, działa szynowe potrzebują potężnego źródła zasilania tak przynajmniej 10-20MW, zresztą widać, po atakach na systemy energetyczne Ukrainy, że generatory prądu podobnej mocy w setkach sztuk przydałby by się by łatać taki system gdzieś wpinając się do sieci za zniszczeniami czy przerwami instalacji.
    Silniki parogazowe do tego by się idealnie nadawały, tylko trzeba chcieć je zbudować. Z MON nie dostałem odpowiedzi, może nic dziwnego bo moja propozycja była eufemistycznie mówiąc mało uprzejma, ale głównie miała przekazać wiedzę, że można takie coś zbudować.
    Kacapów, Chińczyków, Koreańczyków N. czy Persów nie ma co przeceniać, ale też nie można ich też nie doceniać, produkują te rakiety balistyczne, drony itp. Ostatnio na defence24 pisano, że Korea N. produkuje wersje „kornetów” które od czoła przebijają pancerz K2, no to jak na czołgi mające być przyszłością, to nie jest ciekawa informacja.
    Co do „tymczasowego” refugium to trochę inne terytorium, póki co bardziej puste, mam na oku niż Bałkany, w dzisiejszych czasach nie musi być tak bliskie, stąd frustracja brakiem floty, też transportowej. Co do zimy wulkanicznej nie wiadomo jak głęboka będzie, ale trzeba liczyć się z najgorszym, podobnie jak z wojną.

    • Michal Krawczynski pisze:

      Tak jeszcze z ciekawostek to „irańskie” drony w bodajże 85 czy 95% to… zachodnie komponenty i nagle wszyscy zszokowani. No ale Amerykanie zostawili tyle sprzętu w Afganistanie że pewnie tylko z tego jest pełno komponentów, no i ze sprzętu domowego itd. W zasadzie do budowy dronow to do pewnego stopnia można i użyć powszechnie dostępnych akcesoriów modelarskich. Pocieszającym jest fakt że nie ma kraju z pełnym łańcuchem technologicznym, bo przy obecnym poziomie skomplikowania technologii to niemożliwe dlatego tym bardziej istotne jest szukać rozwiązań prostych, opartych w maksymalnym stopniu na rodzimych zasobach. Nawet ten super przemysł koreański nie dorobił się jeszcze takiego systemu jak nasza bezzałogowa wieża.. A swoją drogą, Moskale właśnie odpalili produkcję silników z 1963, bo do nowszych nie mają części a ich samoloty pasażerskie latają jeszcze głównie dlatego, że rozbierają inne samoloty.

      • vranvelkrut pisze:

        Wydaje się, że zwykłe cywilne komponenty są wystarczające do budowy irańskich dronów, pełno tych komponentów produkują też Chiny, przecież takie zdalnie sterowane drony to zdolniejszy modelarz kiedyś wykonywał, oczywiście te są bardziej zaawansowane jeśli chodzi o osiągi i zasięgi.
        Co do wojny to się nazywa wojna asymetryczna, najnowszy przykład pięć dronów KRLD wleciało nad Koreę Południową skutek „– Przepraszamy za to, że choć wojsko wykryło drony, to nie udało się ich zestrzelić – oświadczył generał porucznik Kang Shin-chul z Połączonego Kolegium Szefów Sztabów. Przyznał jednocześnie, że gotowość wojska do zwalczania zagrożeń ze strony północnokoreańskich dronów jest „niewystarczająca”.

        Do zwalczania takich dronów najlepsze by były myśliwce ale z II wojny światowej, bo mają 2-3 razy większą prędkość od celu więc go nie zgubią, a nie odrzutowce które wysłali i są dziesięć czy dwadzieścia razy szybsze, które koło nawrotu nad cel mają z 20km, pomijając to, że są cholernie drogie w eksploatacji, a cel relatywnie mały i tani, a 300km/h to też sporo 83m/s.

        Ostatnio zresztą USA zakupiły samoloty śmigłowe, które wykonywałby podobne zadania co odrzutowce ale 10 razy taniej, przeglądałem swoje stare teksty no i pisałem, tam, że nie rozumiem, czego Orlików nie przystosowuje się do zadań bojowych, skoro mogą mieć zadania 2razy wolniejsze od nich helikoptery.

        Powstały one na bazie samolotów rolniczych. „Amerykańskie Siły Powietrzne pochwaliły się zakupem pierwszych egzemplarzy samolotów AT-6E Wolverine. Mają być lekkimi samolotami szturmowymi.

        „Sami moglibyśmy takie produkować, ale u nas czekają na „gwiazdy śmierci” typu F-35, ostatnio „Usterka w odrzutowym fotelu zmusiła Amerykanów do uziemienia swojej floty myśliwców V generacji F-35.”

  3. Michal Krawczynski pisze:

    Tak na marginesie Sauron tzn. Putin podarował członkom WNP… 9 pierścieni. Więc rozumiem że Rosja jest 10 śmieszny zbieg okolicznośći nie ma co.

    • vranvelkrut pisze:

      Chyba ten 9ąty jest dla niego, bo podarował chyba 8, trochę śmieszne trochę groteskowe bo Azerowie biją się z Orminami, Tadżycy z Kirgizami, na miejscu Kazachów forsowałbym unię z Kirgizją, mówią prawie takim samym językiem, zawsze 6-7 milionów mieszkańców byłby dla nich zyskiem demograficznym, bo Rosjanie też im grożą, od czasu do czasu inwazją czy inkorporacją ich terenów „rosyjsko-etnicznych”, a państwo 27 milionowe, to nie 20 milionowe, zwłaszcza, że z tych 20 milionów 3-4 miliony to jacyś „Rosjanie”, a Azerbejdżan jest satelitą Turcji.

      Zrobiłem sobie jeszcze wycieczkę na Sycylię zastanawiałem się jak wiercono te oko Cyklopa coś tam o tym dopisałem, co do broni musi być też niezawodna, (awaryjna PZH 2000 vs prostszy Krab, czy masakra awarią Pum), taką niezawodną bronią z 4000 lat temu były kamienne topory sznurowców, wydaje się, że bez wierteł i takich szlifierek jak brus, nie dałoby by się ich wykonać.

      ps. „Wszystkie z 18 bojowych wozów piechoty Puma, które brały udział w ćwiczeniach Bundeswehry, uległy awarii – donosi „Spiegel”.”

  4. Michal Krawczynski pisze:

    Tak się to kończy jak zamiast skupiać się na analizie błędów i ich naprawianiu idzie się pełną parą w zakłamywanie rzeczywistości. U nas pod wieloma względami to też występuje, ale tam u nich to jest poza skalą. Wypowiedź moskalskiego nacjonalisty o poziomie wojskowych kompetencji, az ciężko uwierzyć. W tej wojnie tylko Ukraińcy mają jakieś pojęcie o scytyjskiej filozofii wojennej (którą przecież nie jest prostackie urra i do przodu praktykowane przez bolszewików czy jak oni tam się nazywają):

  5. vranvelkrut pisze:

    Facet mocno sfrustrowany, wojna idiotów to wojna idiotów, dla nas pocieszające, chyba Ukraińcy wygrywają czy skutecznie się bronią, głównie taktyką użycia broni, elastycznością jej użycia, mniej tam też biurokracji, też łącznością, te ciągnięcie kabli po okopach przez sowieckich mobików, wydaje się pracami syzyfowymi, podobnie jak oranie pól artylerią, podobnie złomowanie/zużywanie luf czołgów, robiących za artylerię.

    Blamaż z dronami Korei Południowej też jest chyba większy niż się wydawało tam 3,5 godziny te drony latały, paraliżowały lotniska swoją obecnością, i wróciły bez strat. To co byłoby u nas, w bajki MON nie ma co wierzyć i jakieś brednie prasy zachodniej, że jesteśmy czy będziemy zaraz supermocarstwem militarnym.

    • Michał Krawczyński pisze:

      Ukraińcy mają doświadczenie z 8 lat wojny i co ważne jak widać uczą się z tego doświadczenia. Dla większości polskiego wojska i dowództwa wojna to czysta teoria. Tych zagranicznych misji to też nie można prawdziwą wojną nazwać, bo to zadania policyjne/szkoleniowe które niewiele mają wspólnego z tutejszym klimatem i wyzwaniami. No i oczywiście polityczne zarządzanie wojskiem musi mieć swoje konsekwencje.

  6. vranvelkrut pisze:

    Rewelacyjna wiadomość, do wpisu wyżej dodałem drugie postscriptum, czyli mamy działający silnik parowo-gazowy, nawet jak nie jest tak nazywany, bez wątpienia Ukraińcy zostali przeszkoleni wstępną wojną, nauczyli się jak walczyć z Kacapami i to był duży błąd sowietów, nie atakuje się za często przeciwnika, to było przykazanie wojenne Sparty, bo się nauczy z tobą walczyć.

    ps.2 29.12.22 Wyżej było o chińskim silniku detonacyjnym, popularnie nazwane są takie silniki GUN-ENGINE, pisząc o silniku parowo-gazowym wyjściowym silnikiem dla mnie był silnik parowy, no bo miał ten silnik w powieści powstać w czasach tuż przed II WŚ, czyli trochę to archaizowałem.

    Tutaj p. Kazimierz Hołubowicz zaczynał od silnika detonacyjnego, który dalej tak nazywa, chcąc go schłodzić faktycznie zrobił silnik parowo-gazowy (detonacyjno-gazowy), czyli błędnie go nazywa, bo to jest bez wątpienia hybryda parogazowa.

    http://www.gun-engine.pl/

    Byłaby to jeszcze bardziej rewelacyjna wiadomość, gdyby państwo polskie z jego instytucjami się tym zajęło, i zaczęło to wdrażać. Jaki jeszcze dowód potrzebny, że mamy rządy „…”.

    • Michal Krawczynski pisze:

      A może z wodorem by się dało taki zrobić? To może by się te przygłupy zainteresowały, jakby im rzucić hasło że eko-costam silnik wodorowy oni w końcu myślą i działają sloganami i rozumieją głównie hasła reklamowe.

      • vranvelkrut pisze:

        Ma to sens tylko propagandowy, tylko by nie wpaść w własne sidła. To jest kwesta do czego nam są te silniki potrzebne, dla mnie oczywiście głównie to zastosowania militarne, silniki nie małe tylko X-megawatowe, oraz kwestia techniczna wodór jest drogim paliwem ciężkim w przechowywaniu, korozyjnym „kruchość wodorowa” niszczy metal, czyli do zasilania metalowych pojazdów się nie nadaje, też trudna dystrybucja, nie opisywałem tu dokładniej tego silnika z pół roku, bo to ma/miałoby dawać przewagę militarną, jako benzynowy, czy na metanol masowo w świecie zastosowany, oczywiście obniżył by ceny ropy skutek strategiczny, czyli cios w dochody producentów. Choć powinien być tajemnicą militarną itd. Sprzeczne cele i skutki.

        ps. No jak to zrobić w sensie społecznym, czyli my mamy jako Tomasz Markuszewski i Michal Krawczynski, czy może trzeba powołać jakieś „stowarzyszenie silników parowogazowych”, a może założyć „partię silników parogazowych” i organizować pikiety pod wiadomymi instytucjami, osobiście sam taki postulat z opisem takiego silnika zgłaszałem do kancelarii MON, Prezydenta, Premiera, fragment odpowiedzi, zresztą tej bardziej uprzejmej zamieściłem.

      • Michał Krawczyński pisze:

        Z tego co widziałem to niedawno Toyota przerobiła z sukcesem swój silnik benzynowy na wodorowy. A co do partii silnika parogazowego to w kraju nad Wisłą, patrząc na to co się stało do tej pory z najbardziej znanymi polskimi „preppersami”, to chyba bezpieczniej byłoby się z tym projektem udać do jakiegoś mechanika-magika, pasjonata, co by z pomocą obrabiarki i spawarki jakiś prototyp stworzył i przetestował na polu 😉

      • vranvelkrut pisze:

        No ja wiem czy sukces Toyoty, oni mają miliardy $ na tego typu politycznie-poprawne eksperymenty, co do partii silnika cyklopiego 🙂 no to na czele lobby czy mafii wrogów silnika, który by spalał 2-3 razy mniej paliwa, stałby prezes Bobajtek, Arabia Saudyjska i FSB, nic nowego postęp wymaga ofiar, to nie jest tam jakaś mafia rumuńskich grzybiarzy, czy chyba jeszcze coś tam z bronią było, jeśli chodzi o Kudlińskiego, dlatego za bardzo o tym nie pisałem, wysłałem to j/w., wydawało się, że czas wojny daje większą szanse na tego tupu rewolucyjne, choć mające dać renesans silnikom parogazowym projekty, może wyślę na ten adres „narodowe centrum badań i rozwoju” z pisma KPRP, co do mechanika magika, silnik działa jak/wyżej sam wtrysk wody do silnika, dla podniesienia mocy to dość prosty technicznie zabieg, by był jakiś efekt, na youtube są czy były jakieś filmiki z amatorskim wtryskiwaniem wody do kolektora dolotowego powietrza, kwestia, że tam ilości wtryskiwanej wody sią niekiedy śladowe, więc efekty są mizerne, a to trzeba co najmniej 5 razy więcej wody na jedną część paliwa, jak pisałem, czy tu bardziej profesjonalny projekt w zapłonie detonacyjnym j/w 9 do jednego, woda – paliwo.

  7. Ślusarz vel Puscetus pisze:

    Na znużenie, oprócz sportu, polecam moje (Ślusarza) wpisy na blogu Histslov o Scytii w tematach „Piastowie Y-DNA” i „Scytowie”.
    Tutaj ostatnia mapa: https://imgur.com/a/KAU0IdW
    (otwieramy w nowym oknie obrazki)
    Kolory są po to by czytać mapę razem z tekstem Herodota i wyciągnąć poprawne wnioski o lokalizacji ludów takich jak Burowie, którzy żyć za Donem nie mogli…
    Ciekawe czy Panu ta interpretacja przypadłaby do gustu.

    • vranvelkrut pisze:

      Ostatnio dla rozrywki czytałem „Walgierza” Żeromskiego, który przenosi legendę o Walgierzu Wdałym, raczej w X wiek, a wersje w Europie gdzie zwany jest Walterem nazywają go wodzem Hunów Atylli, czy nazywają go Hunem, a to V wiek „Walter jest nazywany przez Helgundę wodzem wojsk Attyli (Aetlan orðwyga)”, to ostanie brzmi bardziej jak Atlan ordt-wyga.

      Wyga – wyraz wyłącznie polski, objaśniany jako pochodny od wyć (zob.), z archaicznym, rzadkim przyrostkiem *-ga (por. struga). (sprytny człowiek, który ma doświadczenie i biegłość w wykonywaniu czegoś).” Atlan Artwyga, Rodwyga? Czy (cz)ort-wyga, ort-porządek, inne legendy też go opisują jako olbrzyma.

      Jeśli chodzi o tę mapę to za Gerros uważam za rzekę Horyń-Goryń. Budinoi – Buroi na Słowacji, jeżeli Buroi (Boranie) siedzieli w bramie morawskiej, to mogli i panować nad Słowacją, Budinoi-Vudinoi bardziej mi się kojarzą z Połabiem bo vudin-to ogień po połabsku, czciciele Wulkana – Vudina (wodana-odyna), Święto – Wit (święty ogień-wit-śWit-widno). Oczywiście też uważam, że Boranie to to samo co Awarowie (Nawarowie) strażnicy grobów królewskich, ich znakiem był też Gryf, małopolski ród Świebodziców-Gryfitów, to może jakaś kontynuacja rodu władców Awarów-Awarinów, a te skarby królewskie powinny się znajdować w jaskiniowej twierdzy, pod Orlimi Gniazdami.

      To też dla rozrywki poczytałem, ma pewien fajny klimat, mimo zgrzytów typu „prawa dłoń”, czy geograficznego porządku, tyłem do przodu.
      https://slowianskiewiesci.pl/

      „W połowie X wieku, ziemie polskie stanowiły trzy rozległe krainy, będące domem tamtejszych Słowian. Krainy te tworzyły plemienia funkcjonujące w związku sąsiedzkim i wymieniające się własnymi dobrami. Każde z plemion posiadało przedstawiciela, który był członkiem rady mędrców. To ona przemawiała w imieniu ludów i wspólnie podejmowała decyzje dobre dla kraju. Ludy te niejednokrotnie łączyły się w armie, które chroniły swych granic, lub zdobywały nowe ziemie.
      Na północy Morze otulała kraina Bałtan. Żyły tam osady trudzące się rybołówstwem i znane były z budowania wspaniałych łodzi, które łatwo nie ulegały falom morskim, a dodatkowo mieściły 40 ludzi wraz z końmi.
      Niżej, w centrum ziem obecnej Polski, pośród rozległych puszcz, rozrastała się kraina Pieruńskich strzał, osławiona najlepszymi w świecie łucznikami, którzy potrafiły zdjąć niemal każdy cel.
      Na północy pośród nieprzyjaznych gór i wulkanów, istniała ostatnia o nazwie Awar, z której wywodzili się waleczni olbrzymi.
      W świecie krążyły legendy i pieśni mówiące o waleczności i sile Słowian. Rody wyznawały bóstwa i czciły naturę, która decydowała o plonach.
      Pamiętnego dnia w kranie Awar, w jednej z mniejszych osad, wszyscy mieszkańcy szykowali się do świętowania zaślubin młodej pary.”

      • Ślusarz pisze:

        Ogólnie dużo jest odniesień do Attyli w kulturze nordyckiej, staroangielskiej i staroniemieckiej, natomiast brak jest jej w Azji, co mi mówi, że Hunowie byli Nordykami a nie Azjatami. Słabo widzę słowiańskość Hunów, ale Awarowie już Słowianami musieli być – sam Konstanty Porfirogeneta zalicza ich do Sclavinów. Zaś, to, że Fredagar nazywa Awarów Chunami, wynika z tego, że Awarowie zamieszkiwali ten sam obszar który wcześniej zdominowali Hunowie.

        Umieszczanie Awarów w Azji np. przez Teofilakta Simokattę, uznaję za przesunięcie geograficzne na wschód, wynikające ze specyficznego rozumienia geografii wybrzeży Bałtyku, które już Pliniusz rozciągał do Indii (rzeka Parapanisus uchodząca do Bałtyku i góry Paropanisus w Indii (6.48)). Teofilakt Simokatta mówi o mieście Taugast w pobliżu Awarów, który można utożsamiać jako Volgast (Taurus to Wół).

        Z tego samego powodu w Azji lokowano Gryfów, na przykład Pauzaniasz, ale Priskus (według wersji z Suda) umieszczał ich nad Oceanem, czyli tak jak ja na mapie według tekstu Herodota i w pobliżu Awarów, których ja lokuję na ziemi Wkrzańskiej i Pyrzyckiej czyli w kefalos Vistuli (zlewni Odry). Mapa BL Cotton Tiberius nad Oceanem ma Gryphorum Gens – Naród Gryfów. Notabene moja mapa może służyć jako bardzo szybki indeks pomocny przy lekturze Herodota: Patrząc na mapę, widzimy od razu, że lud Gryfow jest u Herodota we fragmencie 4.13, można więc przytoczyć ten fragment i poddać analizie, czy rzeczywiście moje lokalizowanie ich na Pomorzu jest właściwe:

        „There is also a story related by Aristeas son of Caÿstrobius, a man of Proconnesus and a poet. This Aristeas, being then possessed by Phoebus, visited the Issedones; beyond these (he said) dwell the one‑eyed Arimaspians, beyond whom are the griffins that guard gold, and beyond these again the Hyperboreans, whose territory reaches to the sea. Except the Hyperboreans, all these nations (and first the Arimaspians) ever make war upon their neighbours; the Issedones were pushed from their lands by the Arimaspians, and the Scythians by the Issedones, and the Cimmerians, dwelling by the southern sea, were hard pressed by the Scythians and left their country. Thus neither does Aristeas’ story agree concerning this country with the Scythian account.”

        1 Aristeas był opętany przez Boga Słońce, a więc był gorącym człowiekiem – to sugeruje, że wyruszył na północ by się ochłodzić, jego pierwszy przystanek był we Włoszech, więc dalsze musiały być na zachód od Włoch i dalej wokół Europy, aż do Danii, w przeciwnym wypadku, gdyby popłynął na wschód, odwiedził by Grecję, ale miał wrócić do niej dopiero po powrocie ze Scytii.
        2 Więc Issedones mieszkali gdzieś na północy, Arimaspi dalej od Issedonów w kierunku przeciwnym niż kierunek skąd przypłynął Aristeas. Za nimi Gryfy a za nimi Hyperborejczycy.
        3 Tu mamy historię wojen z czasów kultury łużyckiej: Arimaspi wyparli Issedonów (może jakiś napad na wyspy duńskie), Issedoni wyparli Scytów (Połabian, czemu Połabian, dowiemy się za chwilę), a Scytowie Cimmerów czyli duńskich Cymbrów – Homer tam właśnie lokuje Cimmerów, a Herodot choć lokuje ich nad Morzem Czarnym, mówi o tym, że ich okolica ma lodowaty klimat, co pasuje raczej do półwyspu jutlandzkiego niż okolic Morza Czarnego, więc nastąpiło i w tym przypadku typowe dla antycznych pisarzy przesunięcie geograficzne na wschód.

        Tu można przypomnieć Prokopiusza, który Hunów nazywa Cimmerami i mówi o Utigurach i Kutrigurach. Gur to typowa końcówka przymiotnikowa języka islandzkiego, a Uti to Jutowie. Podobnie Tabula Peutingeriana ma daleko na wschodzie Sasone Sarmatae (Sasi), OtioScythae (Uti/Jutowie) i RumiScythae (Raumarici z Jordanesa, notabene chyba to inna wersja Cimmerów, bo Zimmer=Raum). Są to po prostu ludy okołoduńskie przeniesione na wschód, zgodnie z wiedzą geograficzną swoich czasów.

        Co się stało z Cimmerami, gdy Scytowie wprawili ich w ruch? Znaleźli się na Nizinie Węgierskiej gdzie spotkali ekspandujących tam Massagetów (Mazowszan i Getów=Jąćwięgów), a ci przegonili ich do Azji, przy okazji atakując Medię (4.12) Nie jest pewne czy to podczas tego ataku, czy poprzednich (w sumie miały być trzy według Justyna Troga) Scytów na Azję, sprowadzono z Egiptu po raz pierwszy koty, których szczątki archeolodzy odkryli w Biskupinie.

        Wiemy, że Massageci byli na Nizinie Węgierskiej, bo pozostawili tam swoje etnonimy: Messiani w Gesta Hunnorum et Hungarorum i Getoi w formie Thyssagetów nad Cisą u Herodota, ponadto Getoi przed Dunajem u Herodota.
        Pondto Massageci wrócili po wyprawie na Medię tam skąd przyszli, a według Herodota 5.9 Sigynnae mieszkający nad Dunajem mieli być kolonistami z Medii. Czyli to Massageci ich sprowadzili nad Dunaj.

        Wiemy, że Scytowie, którzy przegonili Cimmerów byli Massagetami, bo to Massageci w czasach Cyrusa znaleźli się w Azji.

        Gerros jest rzeką wyznaczającą granicę między Scytami Nomadami a Scytami Królewskimi. (Za rzeką Gerros jest już Scytia Królewska, ze słów Heorodta nie wynika, że rzeka ta stanowi granicę, lecz można to rozumieć tak, że od jej początku rozpoczyna się Scytia Królewska). Wiemy ze Strabona, że Nomadzi graniczyli ze Suevami. U Herodota we fragmencie 4.19 w strefie Scytów Nomadów jest Hylaia czyli Las znany z Tabuli Peutingeriana jako Bur (Bór) w ziemi Burów na Słowacji – bo żadnego takiego Lasu w pobliżu Dniepru nie ma i nie było. Ponadto we fragmencie 4.19 rzeką mającą wyróżniać Nomadów jest Panticapes, zidentyfikowałem ją jako dwie rzeki na Węgrzech: Kapos i Sió. Sio dlatego, ze jest to rzeka do której wpływają wszystkie (Vsie, Svie, Sie czyli Panti) dopływy.

        Logika kolejności ludów atakowanych przez Dariusza, wskazuje Słowację jako najprawdopodobniejszą ojczyznę Budinów/Burinów. Oczywiście Połabie też było ziemią Scytów, właśnie Scytią nazywa Kosmograf Raweński Połabie, Polskę – Sarmacją a Ukrainę – Roxolanią.

        „czciciele Wulkana – Vudina (wodana-odyna), Święto – Wit (święty ogień-wit-śWit-widno).”

        Bóstwa pogańskie widzę przez pryzmat Zodiaku. Wulkan jest więc Koziorożcem choć nazwa może go wiązać też z Wilkem, co wskazuje na Wodnika, którego wiąże się ze świadomością grupową, symbolizowaną jako Wilk, ogólnie jednak Kulawy Kowal, Kuślak, Koza co miała nożki nie złamać, to Koziorożec. Świętowit czyli Pan wszystkiego, (Święty czyli Wszelki, w skrócie Świ/Wszy) a więc taki który ma cechy wszystkich znaków zodiaku to ryby, bo takie ryby są. Rzeczywiście Odyn może być Świętowitem, Świe-Bodzicem choć i Bliźniakami (Bodą, sanskryckie Budhi Merkury), bo między tymi znakami zachodzi związek egzaltacji (Neptun egzaltuje w Bliźniętach). Ogólnie Jeden wiązać można z tymi dwoma znakami: Wszystko-All-Ale, Jeden-Jednak (Czyli jedna jedność (wszystko) dająca morze możliwości które można przedstawić jako różne ale, aleje które przejawiają się w osobowości Bliźniaków). Vudin to coś co budzi, drażni, a więc dlatego może być nazwą dla ognia. Jednak do Budinów, ze względu na ich opis u Herodota (podkreślenie lesistości ich krainy), bardziej pasuje nazwa Burinów niż Budinów od budzenia, drażnienia. Stolica Budinów Gelonos, też moze być od Zieleni.

        Znak Gryfa nie musiał być ograniczony do samych Gryfów (późniejszych Wenedów i Pomorzan), było to czytelne dla dawnych ludzi, że oznaczał on Grywa (Igra), istotę związaną z gRybami, a że ten znak ma cechy wszystkich znaków, które z kolei są związane ze swoimi czakrami, to jest to nadrzędny Duch tworzący Moc Światów, naszych wewnętrznych naczyń duchowych, które nazwane zostały Czarkami, co pozostało w sanskrycie jako czakry. Myślę, że jest tożsamy z Duchem Świętym i Żarpticą. S’K’arbami można nazwać Cnoty albo Owoce, „Zioła” stworzone przez Czarki. Arb to Panna (związana z robieniem, pierwotne arb przeistoczyło się w rob, też sama będąca arbem-alpem-szczytem, gdyż czarka z nią związana jest w szczytnicy/tarczycy), więc K’arb to Bliźnięta (Merkury egzaltuje w Pannie) i z powrotem S’Karb oznacza Pannę, ogólnie chodzi o Owoc (czas owocowania to z grubsza Panna), a Gryfy strzegące tych skarbów (a więc… panien, przypomina się islam) mogą być symbolem zmian jakie następują w duszy człowieka pod wpływem tego Ducha. Arimaspi czyli Skorpiony (bo mieszkają tam gdzie są późniejsi Polanie którzy swą nazwę mają od Pola czyli zodiakalnego skorpiona, bo jest to Pole, na które ziarno rzuca Wolarz), poprzez walkę z Gryfami symbolizują to, że 3cie oko związane ze skorpionem jest potrzebne do zdobycia tych skarby, poprzez zbudowanie skupienia i determinacji potrzebnej do opuszczenia ciała i wejścia w otaczające nas Może.

      • vranvelkrut pisze:

        „Ogólnie dużo jest odniesień do Attyli w kulturze nordyckiej, staroangielskiej i staroniemieckiej, natomiast brak jest jej w Azji, co mi mówi, że Hunowie byli Nordykami a nie Azjatami.”

        Rzecz w tym co uważamy za nordyckość, bo jak wiadomo Nestor uważał nazwę Norycy za synonim Słowianie, kiedy powstało słowo nordycy, nord, a kiedy Norycy (nora-jaskinia), na pewno była rzymska prowincja noricum (Nazwa prowincji pochodzi od celtyckiego królestwa Noricum, które zostało podbite przez Rzymian w 16 p.n.e.), w czasach gdy nawet nazwy Germanie nie było, lub była to nazwa całkiem nowa, poza tym mamy, skandynawską Edę tam olbrzymów nazwano Thursami lub Thulami co wydaje się nazwą podobną, jednak pierwsza nawiązuje do greckiej nazwy tyrs (szyszka), przypomnę imię Scyty Idan-tyrsa (tyrs z góry Ida), druga do nazwy tular (rasena) kamień graniczny, które jak wiadomo były falliczne, więc do nazwy ciul, dziwne Mahalinga w Noricum;

        Niespodzianka mamy tam takie fajne imię ARTEBUDZ/BROGDUI interpretowane jako Artebudz [son] of Brogduos, Artebudz may mean „bear penis” (compare Welsh arth „bear” and Irish bod „penis”), while Brogduos may contain the element brog-, mrog- „country” (compare Welsh bro „region, country”).
        U nas mamy słowo bodzie (wódź/wodze), czy buzuje ogień, a brog – bróg to stos siana czy słomy na konstrukcji rusztowaniu do suszenia, coś jak dach ze strzechą, pod spodem jest pustka na wentylujące-suszące od ziemi bróg powietrze, choć przypomina stóg, Arta/nija to inna nazwa Polski polis-twierdza, też północ.

        https://pl.wikisource.org/wiki/S%C5%82ownik_etymologiczny_j%C4%99zyka_polskiego/nor

        nor – nora „jeszcze w 17. wieku o ‘lochu, wydrążeniu’: »w samej nurcie jaskini zamkniony«, »gdzie dziura w skale wykopana, w nurtę go wpuścili«.”
        &
        U innych Słowian przeniesiono nyr- na ‘mruków’, ‘posępnych i złych’, tak, że cerk. pronoriw i pronyriw ‘złego’, ‘djabła’, oznacza, i stąd nazwa Neurów, ‘nurów’, ‘złych’, co się w wilkołaków odmieniali, jak Herodot opowiada, bo na cały szczep przeniesiono nazwę od kilku czarowników. Pień nyr-, nur-, dowodzi, że Słowianie w szczelinach, nurach skalnych chętnie mieszkali (pieczary kijowskie!), i stąd cerkiewne nazwy: nura, ‘drzwi’, nyriszte, ‘mieszkanie’, nyr, ‘wieża’ (w głębi ziemi, nie nad nią!)”

        Czyli można Norikum powiązać z nazwą Neurów (Nurów), no i nic dziwnego, że mamy parę nazw Lachy-lochy.

        „Słabo widzę słowiańskość Hunów, ale Awarowie już Słowianami musieli być – sam Konstanty Porfirogeneta zalicza ich do Sclavinów. Zaś, to, że Fredagar nazywa Awarów Chunami, wynika z tego, że Awarowie zamieszkiwali ten sam obszar który wcześniej zdominowali Hunowie.

        Umieszczanie Awarów w Azji np. przez Teofilakta Simokattę, uznaję za przesunięcie geograficzne na wschód, wynikające ze specyficznego rozumienia geografii wybrzeży Bałtyku, które już Pliniusz rozciągał do Indii (rzeka Parapanisus uchodząca do Bałtyku i góry Paropanisus w Indii (6.48)). Teofilakt Simokatta mówi o mieście Taugast w pobliżu Awarów, który można utożsamiać jako Volgast (Taurus to Wół).”

        Rzeczywiście Tau/gast, Vol/gast (Vou/gast), to jest całkiem możliwe, co do Hunów Sacro/monitsów, Fosatisów (ludzi twierdzy) siedzących nad Dunajem, nie mam, żadnych wątpliwości, że to Hor/waci (Ama’doxi) i A’warowie/Twercy(naddunajscy)/Twierdze, jedna to nazwa religijna druga „topograficzna”. Oczywiście podobne nazwy mogą się pojawić na szerokim obszarze Europy i Azji bo takie szerokie były podboje Scytów, tak jak postimperialna nazwa Nowa Anglia, jest na wschodnim wybrzeżu USA.

        Tyle, że mnie obchodzi centrum skąd wyszły te podboje, a dokładniej geografia, twierdze, miasta, rzeki, przemysł, populacja jej wielkość, ustrój, ideologia, nauka, religia, obyczaje, słownictwo, z tego coś można odtworzyć.
        Co do gryfów w Azji gryf jest w gnieździe słowotwórczym grób, grab, grawe, graf, grzyb-grib-gryb b-w-v-f, → gryw-gryf, czyli jasna etymologia lokalna, zwłaszcza, że gryfy miałby być strażnikami grobów królewskich, czy może skarbów królestwa, czyli byli z Małopolski na Połabiu byli Kolonistami (Warnowie – Vranowie – Kruki, ptaszki nieco nekromanckie).

        „Świe-Bodz’icem” co ma do Arte’budz’ica, na pewno są to imiona-nazwy władców, mamy też na Łysicy/Peuce trójcę Łado, Boda, Leli, Kadłubek pisze, że po wojnach z Celtami za Kraka którego się lokuje 400 (p.n.e.) doszło do jakiegoś sojuszu, może unii i podziału świata, co jedni mieli zdobyć dzielili by się tym z drugimi.

        Skutkowało to pewnie też tym, że mieliśmy też jakieś wspólne związki językowe, religijne, podobne imiona, czy gospodarcze → wytapianie żelaza, kulturowe.

        Arimaspii „jednoocy ludzie” może jakaś historia wędrowna, przypominają Cyklopów, a to na pewno Frygowie czy ich władcy, nasi też z opisu Etny (etnos), Hefajstos (Swaróg) i jego pomocnicy trzej Cyklopi niebiańscy. Jeszcze co do Edy według niej święte rzeki, były córkami olbrzymów, u nas liczba rzek królestwa to 7 Długosz, tyle miał żon Mieszek, to raczej jest liczba religijna, bo mógłby mieć 10, 14 czy 51, etnos-rzeka Wiślanie, Bużanie itd. jedna rzeka, jeden lud, jedna z siedmiu żon.

        ps. długi post może coś jeszcze dopiszę w odpowiedzi na niego, oczywiście Hiperboranie, to też dwa religijne poświęcone państwa Selene – Selencja, Apolonia – Polonia, w bramie Morawskiej dokładniej w górach Nawarów były jaskinie twierdzy, skąd wiał boski wiatr Boreasz, stąd nazwa obu państw j/w, nazwa Selencja dla Połabia u Galla Anonima, bezwzględnie kotwiczy nazwę Hiperborea nad Wisłą i Odrą, podobnie jak nazwa Nawarowie/Awarinowie w bramie morawskiej czy u źródeł Wisły.

  8. Ślusarz vel Puscetus pisze:

    „Nazwa prowincji pochodzi od celtyckiego królestwa Noricum, które zostało podbite przez Rzymian w 16 p.n.e.”
    Ale Norycy nie byli celtyccy. Nie istnieją źródła mówiące o celtyckości Noryków. Teza o ich celtyckości jest turboceltyckim zmyśleniem.

    Nie tylko Nestor mówił o pochodzeniu Słowian z okolic Alpejskich, kronika Wielkopolska mówi o pochodzeniu Słowian z Pannoni. I rzeczywiścicie właśnie w tamtych okolicach Prokopiusz i Jordanes lokują plemiona zwane Sclavinami, podczas gdy inne terytoria zajmują inne gałęzie Scytów, które dziś nazywamy Słowianami, właśnie od tych Sclavinów, ale wtedy zwano ich Germanami, Wenedami, Sarmatami, Roksolanami. Notabene nazwa Germania w łacinie nie miała żadnego związku ze Skandynawią, a według Pliniusza i Jordanesa ludy Germanii i Skandynawii różniły się od siebie diametralnie.

    Prokopiusz mówi, że Sclavini zamieszkiwali większą część Dunaju. Tu trzeba wyłączyć Dację bo tam zamieszkiwali Gepidzi i Goci, więc dla Sclavinów pozostaje cała reszta Dunaju, którą zgodnie z tekstem Prokopiusza muszą posiadać w większości, a więc do źródeł Dunaju. To się zgadza z tym, że u Prokopiusza Longobardowie mieszkają w Noricum, a potem wycofują się do Sclavinów (czyli Sclavini byli niedaleko Noricum). U Jordanesa Sclavini są między Noviodunum (miasto w zachodniej Pannonni u Ptolemeusza), jeziorem Musianus (Bodensee), źródłami Vistuli (Odry) i Dniestrem.
    Do tego wzmianki sposobu zamieszkania Sclavinów u Prokopiusza i Jordanesa zgadzają się z opisem sposobu zamieszkania Pannonów u Appiana (Wojny Illiryjskie). Na ziemiach owych Pannonów u Pliniusza i Ptolemeusza znajdujemy obok jeziora Balaton Oseriates czyli późniejszych Jezierców (Ezeritai). Nie dziwne więc, też że olbrzymia ilość imion z Pannonii i okolic z czasów rzymskich jest słowiańska. Gdy turbogermanie nie potrafią znaleźć volksetymologii dla jakiegoś wodza plemienia, które uznali za „germańskie” (w znaczeniu lud pochodzenia skandynawskiego), z rozpaczą wciskają kit o celtyckości tego imienia, np. przyjęto że Maroboodus ma niby oznaczać Wielki Kruk bo lepszej niż etymologia turboceltyckich znachorów nie wymyślono, a przecież nie mogą uznać oczywistej słowiańskiej etymologii. STakim sposobem końcówka marus staje się albo celtycka albo „germańska” w zależności gdzie dany Słowianin miał się znaleźć. Tak samo tzw „tamgi Sarmackie” na włóczniach są według antysłowiańskich pseudobadaczy albo „germańskie” albo „sarmackie” choć wystęują głównie w Polsce.

    „ARTEBUDZ/BROGDUI”
    To jest błędny, turbolceltycki odczyt pannońskiej inskrypcji z Ptuj/Poetovio
    https://lexlep.univie.ac.at/wiki/PD%C2%B72
    https://balkancelts.wordpress.com/tag/celts-ptuj/

    Mój odczyt to: Urne snóz sročóni
    Moje wytłumaczenie powyższego odczytu:
    „urna ułatwień formowania” czyli urna w której trzymano jakieś narzędzia do formowania/malowania/pisania np.pędzle
    https://www.kontekst.io/srpski/sro%C4%8Dena

    Litery po kolei:
    1 U. Nie jest to A bo nie ma linii pośrodku
    2 R
    3 N Popatrzmy na alfabet kammuński:
    https://adolfozavaroni.tripod.com/foppe.htm
    https://adolfozavaroni.tripod.com/pianco.htm
    Tibil., FN 3c: ma l,n,m (chodzi mi o kolejność liter w alfabecie); PC 10b, 22 też ma L,n,m ale tu N ma jedną linię do góry, czyli ten znak może być N
    4 E
    5 S albo Ś kammuńskie – występuje w alfabetach kammuńskich
    6 N jak 3
    7 Występuje w alfabetach kammuńskich, moim zdaniem Ó
    8 Z
    9 jak 5
    10 jak 2
    11 O
    12 Č w Wenetyckim (adriatyckim) jest to prawdopodobnie G, ale nie w retyckim, gdzie najlepiej pasuje Č
    13 jak 7
    14 N, zauważmy, że to wystąpienie różni się od 6, więc nie można mówić, że 3 nie może być N, bo żadne z wystąpień nie są takie same.
    15 I
    Widać największe podobieństwo do inskrypcji Kammuńskich

    Litery 5,3,2 występują na garnku z Dziedzic

    //U nas mamy słowo bodzie (wódź/wodze), czy buzuje ogień, a brog – bróg to stos siana czy słomy na konstrukcji rusztowaniu do suszenia, coś jak dach ze strzechą, pod spodem jest pustka na wentylujące-suszące od ziemi bróg powietrze, choć przypomina stóg, Arta/nija to inna nazwa Polski polis-twierdza, też północ.//

    Gdyby jeszcze tylko poprawnie odczytali litery. Podobnie Hełm z Negau w nieprawidłowym odczycie mimo wszystko dał zbyt słowiański wynik, słowiańskie imię Harigast. Ale jest tam napisane Hadi častite Iva.

    Co do mieszkania w norach (ziemiankach) to Germanie (czyli zachodni Słowianie) mieszkali w nich według Germanii Tacyta a Sarmaci (czyli środkowi i wschodni Słowianie)według Pomponiusza Meli.

    Twierdza (silne miejsce) to u Konstantego Porfirofgenety Trebounia, co mi mówi, że Vistula znad której przybyli ludzie z tego fragmentu, była Odrą, tam mieszkali Trzebowianie. Łączę ich z Bourgiones Ptolemeusza i Verizane (Wierzyczanie) Geografa Bawarskiego. Kim są Twercy naddunajscy, jakie źródło o nich mówi? To Obodryci naddunajscy?

    Dlaczego nie przypisuję Hunów do Słowian. Opis ich wyglądu u Ammianusa Marcelinusa przypomina postacie ze skandynawskich brakteatów z czasów, kiedy według Priskusa Attyla miał władać wyspami na Oceanie. Priskus to najbardziej wierne źródło dotyczące Hunów, bo sam Priskus był na dworze Attyli. Więc skoro Hunowie władali wtedy Skandynawią, to archeolog powinien mieć obowiązek znalezienia jakie artefakty po sobie pozostawili na Skandynawii. Z tych czasów w Skandynawii znajdujemy liczne brakteaty postaci przylepionych do koni i brzydko wyglądających. Nawet gdyby wygląd nie zgadzał się z opisem Ammianusa Marcelinusa, ze względu na wzmiankę Priskusa musimy uznać te brakteaty za huńskie. Oczywiście współcześni pseudobadacze przekręcają bądź pomijają milczeniem fakt władzy Attyli nad wyspami Oceanu czyli Skandynawią, Oland, Gotland. Też imiona huńskie które są skandynawskie jak Attila, Rugila, Ellac, Ernac jakoś nie dodają się do Słowian. Oczywiście Skandynawowie musieli kiedyś wyjść ze Skandynawii i wprowadzić na terytorium wcześniej słowiańskiej a po wojnach germańsko (słowiańsko)-rzymskich, opustoszałej Germanii język deutsche, który wcześniej nigdy tam nie występował. Łączę tą migrację z Longobardami, Saksonami i Hunami i sądzę, że Hunowie mieli tu największą rolę. Te trzy ludy zamieszkały w Germanii choć pisarze nie łączyli ich z Germanami. Natomiast Jordanes łączył Hunów z Gotami, wierząc w częściowo gockie pochodzenie Hunów i mówiąc o wspólności imion między Gotami i Hunami, co łatwo sprawdzić i potwierdzić, choć Hunowie mają jeszcze bardziej skandnawskie imiona niż Goci (np. Ragnaris, Laudaricus), podczas gdy Goci niektóre imiona mieli słowiańskie (Valamir, Vidimir).

    Świe-bodzic czyli wszystko budzący, budzone są czakry dzięki którym działają zmysły i odczuwamy bodźce.

    Księga Rodzaju, Teogonia Hezjoda też maja rzeki, są to raczej wewnętrzne rzeki w ciele duchowym człowieka (a przynajmniej o to chodziło autorom, nie znaczy, że rzeki o których mówią są zmyślone).

    „Arimaspii „jednoocy ludzie” może jakaś historia wędrowna, ”
    Koncepcja „Cyklopa” czyli trzeciego oka na pewno musiała być znana uduchowionyum ludziom z wielu kultur. W przypadku Arimaspów Herodot daje rzekome tłumaczeni ich nazwy jako jednoocy. Po słowiańsku mogłoby to brzmieć Jednoczanie – i taką nazwę posiadamy w odniesieniu do Polan. U Jordanesa są to Spali mieszkający na wschodzie od Oium, którą łączyć trzeba z ziemią wkrzańska i pyrzycką, tak wynika z dokładnej analizy, zaś bezwiedne umieszczanie Oium na Ukrainie jest sprzeczne z tym co o Oium napisał Jordanes. Spali znaczy zespalający czyli jednoczący czyli są to Jednoczanie. Ponadto mamy Myrgingów z Widsith, którymi włada Meaca i dawnego króla zjednoczonych Słowian według Ibrahima ibn Jakuba, Macha. Czyli Myrgingowie znaczyło by jednoczanie, staroangielskie myrge byłoby przodkiem współczesnego merge. Macha, Meaca byłby Miecisławem zmarłym 388 według Nugenta i nieznanym z imienia władcą u Kadłubka, który pokonał „Daków”-Duńczyków, na swojej ziemi, którzy później walczyli z Bastarnami i też przegrali. Wszystko wskazuje na to, że byli to Ostrogoci Ermanaryka (Goci z Ostrowi, Austeravia, nie tylko Saxo Grammaticus łączy Ermanarica z Danią, robi to Jordanes, który łączy go z Aestami a tych sam Jordanes lokuje nad Oceanem Germańskim a nie nad Oceanem Scytyjskim, gdzie żyją Bałtowie). Polanie mają nazwę związaną z zodiakiem tak jak każde inne plemię słowiańskie, w tym przypadku ze skorpionem, a skorpion odpowieada trzeciemu oku. Stąd też nazwa Sciri i Sciriesghe dotyczą Polan Bo scir, styropen, szczyrzyca to skoprion/świerszcz.

    Zastanawiam się czy nazwa Spali występowała w czasach kultury łużyckiej, kiedy już u Hezjoda wystąpiła nazwa Arimi. Bo jeśli Spali było rozumiane też jako „śpiący” to Arimi i Arimaspi mogli być przekręconą nazwą od Drimi. W języku polskim akurat jest drzemać, ale w ukraińskim jest дрімати, a to chyba z nimi nawiązywali kontakt Grecy. W takim przypadku należałoby uznać, że literę A pomylono z D. Drimaspi mogliby wtedy oznaczaćśpiących -drzemiących czyli śpiących na jedno oko czyli jednoczan. Albo można widzieć tą nazwę jako Drima-aspi czyli Śpiący Szczytowie (aspis to tarcza czyli szczyt po grecku).

    Co do Nawarów to jeszcze się nie wypowiadam, kojarzą mi się z Napaei. Z Ptolemeusza z Awarami najbardziej kojarzą mi się Avarini. Skoro według Priskusa mieli mieszkać gdzieś nad Oceanem, to jest to zgodne z lokacją Ptolemeusza (kefalos Vistuli czyli zlewnia Odry, czyli ziemie Wkrzańska/Pyrzycka), która też jest w pobliżu Oceanu. Na pewno umieszczanie Awarów na środku azjatyckich stepów, jak czynią nic nie rozumiejący pseudobadacze nie jest zgodne ze słowami Priskusa.

    • vranvelkrut pisze:

      „Mój odczyt to: Urne snóz sročóni”
      Sam tego imienia (chodzi o lekcję ARTEBUDZ/BROGDUI) jeśli chodzi litery i ich znacznie nie odczytywałem, pomijając, że to tylko jeden zapis, trzeba by też wyjaśnić dla czego ta urna miała by być czym innym niż „trumną”.
      „Słowo urna zapożyczyliśmy z łaciny, w której oznaczało ono ‚u starożytnych naczynie do przechowywania popiołów zmarłego’ ”

      Inna nazwa Vindĕ’lĭcī odczytywana;
      „Alternatively, Patrizia de Bernardo Stempel has proposed to translate the name as ‚those from the white rocks’, by deriving the second element from Gaulish lica (‚flat stone’).”
      Też mi się podoba bo jako nazwa etniczna znaczyła by chyba prawie po indiańsku, kamienne blade twarze (blade-lica).
      Oczywiście pasuje mi do nazwy Wandali od wan’tuli-kamieni gołoborza, samo wan-tule z’wani kamieniami/słupami (Atlanty, czermy/hermy, filary ziemi itp.).

      Oczywiście nie uważam, że historia „Słowian” zaczęła się w V-VI wieku, już kiedyś pisałem o różnicy nazw czeskich i polskich lid-lud które mają odniesienia do antycznej Lidii (lid) była też tam nazwa krainy *Luddu (lud), lud-lód Frygowie łacińskie frigus-zimno lód, czyli te różnice dialektyczne, byłby bardzo dawne sięgające co najmniej 4000 lat. W Frygii/Lidii znanym imieniem było imię Nysa, imię dziewcząt księżniczek, u nas to nazwa rzek.

      *La Lidia (endonimo: Śfard; in greco: Λυδία; in assiro: Luddu; in lingua ebraica: Lûdîm)

      Co do „Hunów” z pewnych opisów to są konkretnie Serbowie, skaryfikacja twarzy (brak zarostu z tego powodu), szczerby-serby, inni Słowianie mieli się bać Serbów, z powodu ich cech jakich, pice srebrnej wody -> srebrzyca, niebieska skóra, niebieszczyk-nieboszczyk, armia trupów, lapot, umierają gdy umiera ich wódź itp.
      Co nie oznacza, że nie nazywano hunami innych Słowian, huno to też wariant nazwy gumna.
      Oium-Oivm-Ovium, ovarium ->”jajecznik” to bez wątpienia przeworsk.

      Taka ciekawa nazwa z Indii, Luddu to jakaś kulisty duży posiłek, chyba wypiek, całego nie oglądałem, jak kołacz?

  9. Michal Krawczynski pisze:

    Taka rozrywkowa ciekawostka, kiedyś czytałem jak to działa, ale nie wnikałem za bardzo, w każdym razie są programy/algorytmy SI tworzące grafiki, w tym przypadku polecenie było żeby stworzyć wizerunek największego złola z różnych krajów i wyszło coś takiego:

    https://m.jbzd.com.pl/obr/2840892/czarne-charaktery-od-ai

    • vranvelkrut pisze:

      Całkiem, całkiem mamy w tym narodowe cechy-znaki, wieże polis-grodu, upierzony jak upiór, jakby w pierze śnieżnego orła obleczony, tu może nie brylant „żmije oko” rubin – też jakieś „oko”, coś jakby motyw pióropusza na czapce, szczerba na twarzy, ja bym mu tylko czapkę poprawił na bardziej wysmukłą jak niżej, nie wiem czy to na pewno i do końca SI, czaszka Lacha-Leszka podobnie upierzona, taki polski szlachcić sprzed tysiąca i więcej lat.

  10. Puscetus pisze:

    Jakiś czas temu znalazłem ciekawe filmy na youtube, które mogą być dla Pana interesujące. Mówią m.in. o słowiańskości Hunów i Chazarów (z czym akurat ja się nie zgadzam, ale jest tam wiele innych ciekawych koncepcji, z którymi jestem skłonny się zgodzić):

    Slavic Vikings: Rugian deer, Ruthenian ox, and Khazar wolf

    Khazar language in Ukrainian toponyms and in Bulgar(ian), Avar and Hunnic titles

    Slavic tribes, Scythian language, and Ukraine
    Autor („Daniel Poirot”) próbował także wytłumaczyć na Reddicie, że język scytyjski nie ma żadnego związku z językami irańskimi a szczególnie z osetyjskim:

  11. vranvelkrut pisze:

    Miałem na to odpowiedzieć już dawno, ostatnie to jakaś „naukowa” kłótnia o parę słów, co do Rugii w czasach potęgi Obodrytów, obocznie Warnów miała chyba nazwę We’rana (Wrona w znaczeniu wyspa kruków, stąd Rana).

    Ogólnie interesują mnie dużo bardziej śmiałe koncepcje, niż jakieś ostrożne, czy celniej to nazywając tchórzliwe „naukowe” interpretacje. Zresztą ostatnio w związku z wojną itd. zwrócić można na stare polskie identyfikacje Bułgarów (Wołgarów) z Rosjanami, co zmieniło moje postrzeganie Rosji i Rosjan, bo Bułgarzy mieli jednak destruktywną rolę w upadku kaganatu awarskiego, dla mnie oczywiście polskiego.

    Czyli informacje polskiej nauki „MACIEJ STRYJKOWSKI (ur. 1547 w Strykowie, zm. między 21 października 1586 a 1593)
    Kronika polska, litewska, żmudzka
    i wszystkiéj Rusi

    „Od tej tedy rzeki Wołgi i z tych pól (których się i dziś Kniaź Moskiewski, Hospodarem Bułgarskim pisze)”
    „z tychże pól i krain północnych i wschodnich Moskiewskich, drugie narody tegoż sławańskiego języka wyszły, którzy się Wołgarami albo Bułgarami, Wołgarowie albo Bułgarowie. od Wołgi rzeki mianowali, a Bułgaria albo Wołgaria jest wielka kraina z obudwu brzegów rzeki Wołgi między Europą i Azją, która rzeka począwszy się w Rsowskiej ziemicy Moskiewskiej, Rsowa ziemica w której się Wołga rzeka poczyna. z jeziora Wołgo, a nabrawszy w się wiele inszych wielkich rzek płynie przez Moskiewskie krainy daleko, (…) po moskiewsku Wołga, a po tatarska Edelsu; Ptolomeus i Grekowie, Rho jej imię dali”

    Hospodar Bułgarski jest wyższym tytułem niż kniaź, czyli tytuł Hospodar Bułgarski jest rangą i znaczeniem tytułem przed Kniaź Moskiewski, identycznie nazwę Wołgarzy podaje Dukljan, też od rzeki Wołgi.

    „Ο Βόλγας (Ρωσικά: Во́лга, προφορά ΔΦΑ [ˈvolɡə]) είναι ο μεγαλύτερος ποταμός της Ευρώπης τόσο σε μήκος όσο και σε παροχή νερού και λεκάνη απορροής. Διαρρέει την κεντρική Ρωσία και εκβάλλει στην Κασπία Θάλασσα, ενώ θεωρείται ο εθνικός ποταμός της Ρωσίας. Κατά την αρχαιότητα ονομάζονταν Ρας, Ρα ή Ρως (…)

    Wołga ( ros . Во́лга, wymawiane ДФА [ˈvolɡə] ) jest największą rzeką w Europie zarówno pod względem długości, jak i pod względem zaopatrzenia w wodę i zlewni. Przepływa przez środkową Rosję i wpada do Morza Kaspijskiego i jest uważana za narodową rzekę Rosji. W starożytności nazywano ją Ras, Ra lub Ros (…)”

    Czyli ewidentnie nazwa Rosja jest od greckiej nazwy rzeki nazwy Wołgi (Ras, Ra lub Ros, Rhōs) – Ῥωσσία (Rhōssía)”, a Rosjanie to synonim nazwy Wołgarzy – Bułgarzy.

    Bułgarzy znani są od II-III wieku, no właśnie nad Wołgą, a Skalwinowie i Antowie którzy nie różną się ani językiem ani wyglądem, mieszkają nad Dunajem do Dniepru nie są Bułgarami, a pochodzą od Wenedów, głównie hiperborejskie tereny Polski. To jest generalnie całe tysiąclecie przed chrystianizacją Polski.

  12. Michal Krawczynski pisze:

  13. vranvelkrut pisze:

    Całkiem masywna erupcja, jakiś facet który przewidział trzęsienie ziemi w Turcji, chyba twierdzi, że zależy to od „geometrii planetarnej”, przewidywał duże trzęsienie ziemi na Kamczatce ale miesiąc temu, trzęsienie ziemi w Turcji uratowało Kurdów przed dużą turecką inwazją do której się szykował Erdogan. Więc miało to wpływ na geopolitykę.

  14. vranvelkrut pisze:

    Silnik detonacyjny, jednak USA też chce produkować, konkurencja chińska jednak czyni cuda.
    „Ale to model detonacji rotacyjnej, tzw. RDE (Rotating Detonation Engine), ma być tą prawdziwą rewolucją. Dzięki stworzeniu specjalnej komory w silniku, z wieloma miejscami wtrysku paliwa i utleniacza, wywołuje się liczne fale detonacyjne, które krążą wewnątrz tej komory. Pierwsze prototypy już powstały i inżynierowie spodziewają się, że staną się one wkrótce nowym napędem pocisków i rakiet, ale również myśliwców. Badacze podkreślają, że silnik taki uwalnia znacznie więcej energii, wykorzystując przy tym znacznie mniej paliwa niż popularne dziś silniki rakietowe lub odrzutowe (te spalają paliwo i generują gazy spalinowe, które wydostają się z dyszy z tyłu pocisku).”

Dodaj komentarz